- To są czasy, które żywo przypominają czasy komunizmu. To bardzo przykre doświadczenie - mówi żona Władysława Frasyniuka o jego zatrzymaniu. O poranku do domu byłego działacza opozycji z czasów PRL zapukali policjanci, a następnie wyprowadzili go w kajdankach.
Władysław Frasyniuk dwukrotnie nie pojawił się na przesłuchaniu w prokuraturze. Jak tłumaczył "w procesach politycznych się nie współpracuje". Śledczy przypominali, że zgodnie z kodeksem postępowania karnego, "w razie nieusprawiedliwionego niestawiennictwa podejrzanego można zatrzymać i przymusowo doprowadzić". I tak stało się w środowy poranek. Po godzinie 6 Władysław Frasyniuk został zatrzymany.
"Odczytali, wytłumaczyli i zakuli w kajdany"
- Zadzwonili do furtki. Przez okno zapytałam, w czym mogę pomóc. Dość nieprzyjemnie i obcesowo potraktowali mnie i mojego męża. Samo postępowanie było dość szybkie. Mąż się ubrał, odczytali zawiadomienie, wytłumaczyli powód zatrzymania i zakuli w kajdany - relacjonowała na antenie TVN24 Magda Dobrzańska-Frasyniuk.
Jak przyznała, jej mąż mógł zabrać ze sobą telefon komórkowy. - Ma go w kieszeni policjanta. Telefon nie jest zatrzymany, ale mąż dzwonić nie może - mówiła Dobrzańska-Frasyniuk.
Kajdanki to "pokazanie strachu władzy"
Pytana o to co było w zawiadomieniu, nie potrafiła zacytować, ale zadeklarowała, że wkrótce opublikuje jego treść. - Wszyscy wiemy, że sprawa dotyczy tak zwanej kontrmanifestacji smoleńskiej, która miała miejsce 10 czerwca 2017 roku - powiedziała żona byłego opozycjonisty. I przypomniała dlaczego kilka miesięcy temu, wraz z mężem, pojawili się na Krakowskim Przedmieściu. - Władza postawiła się ponad prawem wprowadzając tak zwane pierwszeństwo dla manifestacji cyklicznych. Byliśmy na Krakowskim Przedmieściu, żeby bronić wolności zgromadzeń. To podstawowa wolność obywatelska i konstytucyjna - tłumaczyła Dobrzańska-Frasyniuk.
Podkreśliła też, że wraz z mężem liczyli się z tym, że policja pojawi się w ich domu. - To są takie czasy, w których bohaterów narodowych zakuwają w kajdany. Sądzę, że nikt z reprezentantów strony demokratycznej, obywateli którym zależy na państwie prawa, nie mógł się z tym liczyć - stwierdziła.
Zdaniem Dobrzańskiej-Frasyniuk zakucie jej męża w kajdanki to pokazanie "strachu władzy". - Policjanci byli na tyle, użyję słowa, agresywni, że było to dość oczywiste, że jeśli nie chcemy mieć za chwileczkę wyważonych drzwi to te drzwi trzeba otworzyć - relacjonowała kobieta.
Odmówił składania wyjaśnień
Kobieta nie wiedziała, dokąd jej mąż zostanie przewieziony. Jak mówi, od policjantów nie uzyskała takiej informacji. Okazało się, że Władysława Frasyniuka doprowadzono do Prokuratury Rejonowej w Oleśnicy. Tam został przesłuchany.
- Prokurator z Prokuratury Okręgowej w Warszawie przedstawił dziś Władysławowi Frasyniukowi zarzut naruszenia nietykalności cielesnej dwóch policjantów na służbie i przesłuchał go w charakterze podejrzanego - przekazano w komunikacie prokuratury. Przesłuchanie byłego opozycjonisty trwało 10 minut. Po nim Frasyniuk został zwolniony do domu. Skorzystał z prawa do odmowy złożenia wyjaśnień i odmówił podpisania postanowienia o przedstawieniu zarzutów oraz protokołu zatrzymania.
W rozmowie z dziennikarzami Frasyniuk tłumaczył swoją decyzję. - Z władzą opresyjną się nie dyskutuje. Z władzą opresyjną się walczy, dąży się do tego, żeby ją zmienić - powiedział. I przyznał, że na odchodne policjanci powiedzieli mu, że bardzo miło było im go poznać.
Autor: tam/mś / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław