W sieci pojawiło się nagranie z kamer miejskiego monitoringu w Lubinie, które nagrały moment potrącenia 66-letniej kobiety przez busa na przejściu dla pieszych. Poszkodowana - jak przekazuje policja - weszła na pasy na czerwonym świetle. Na filmie widać, że z pomocą rannej ruszyły trzy osoby.
Do wypadku doszło w poniedziałek około godziny 13 w alei Lecha Kaczyńskiego w Lubinie. - Ze wstępnych ustaleń wynika, że 66-letnia mieszkanka Lubina weszła na przejście dla pieszych przy czerwonym świetle i została potrącona przez auto jadące aleją Kaczyńskiego w kierunku centrum miasta - przekazuje aspirant sztabowy Sylwia Serafin z lubińskiej komendy powiatowej.
Czytaj też: Trzyletni zakaz prowadzenia pojazdów za "agresję drogową" na S7. Jest prawomocny wyrok sądu
Na nagraniu z miejskiego monitoringu, które trafiło do sieci widać, że kobieta weszła najpierw przed ciemne porsche, którego kierowca zdążył wyhamować. Na reakcję brakło jednak czasu kierowcy, który jechał prawym pasem.
- Poszkodowana odniosła bardzo poważne obrażenia i została przewieziona do szpitala - mówi Serafin. Dodaje, że kierowca busa ma 63 lata i w momencie zdarzenia był trzeźwy.
Bierność świadków
Rzeczniczka lubińskiej komendy powiatowej przekazuje, że dokładne okoliczności zdarzenia będą badane pod nadzorem prokuratury. Jej uwagę zwraca też zachowanie osób widocznych na filmie. Do leżącej na jezdni kobiety nie podbiega żaden z kierowców, którzy zatrzymali się po wypadku. Kierowca busa wychodzi z auta i siada na krawężniku po drugiej stronie jezdni. W swoich pojazdach pozostają za to inni kierowcy. Bierna jest też kobieta widoczna po lewej stronie kadru na filmie. Przez chwilę przygląda się leżącej bez ruchu kobiecie, po czym odchodzi.
Do rannej podbiega po 20 sekundach mężczyzna, którego początkowo nie widać na filmie. Potrąconą pieszą zainteresowała się też kobieta przechodząca przez przejście, na którym doszło do wypadku.
- Skąd takie zachowanie osób będących w bezpośrednim otoczeniu miejsca zdarzenia? Nie umiem tego wytłumaczyć. Z pewnością będzie to również przedmiotem prowadzonego śledztwa - mówi asp. sztab. Sylwia Serafin.
"Standardowa reakcja społeczeństwa, niestety"
Film z miejsca zdarzenia pokazaliśmy Arielowi Szczotokowi, ratownikowi medycznemu i ekspertowi w zakresie udzielania pierwszej pomocy.
- Pięknie widać standardową reakcję społeczeństwa, które ma w poważaniu dramat nieznajomych. Film mnie nie szokuje, bo podobną bierność widziałem wielokrotnie na własne oczy - mówi rozmówca tvn24.pl.
Dodaje, że jego uwagę szczególnie zwraca zachowanie pieszej, która przygląda się wypadkowi, a potem odchodzi. - W mojej opinii kwalifikuje się to do postawienia jej zarzutów nieudzielenia pomocy - komentuje Szczotok.
Dodaje, że niezrozumiała jest też bierność kierowców siedzących w autach i pieszych spacerujących obok miejsca wypadku.
- Najmniej mam pretensji do kierowcy busa, który najpewniej był w szoku i też potrzebował opieki. W szoku mógł być też kierowca porsche, który w ostatniej chwili wyhamował. Dla innych uczestników zdarzenia nie znajduję usprawiedliwienia - dodaje ekspert.
Sprawdź czynności życiowe, wezwij pomoc
Nasz rozmówca podkreśla natomiast, że budujące jest zachowanie mężczyzny, który jako pierwszy przybiegł do ciężko rannej kobiety. - Zachował się wręcz wzorcowo. W pierwszym odruchu sprawdził, czy kobieta ma czynności życiowe. Po chwili zjawia się kobieta, który ma telefon w ręku. Właśnie tak trzeba działać. Sprawdzić, czy osoba poszkodowana jest przytomna i czy oddycha. To informacje, które trzeba przekazać służbom - mówi Ariel Szczotok.
Czytaj też: Policja pokazuje mapę śmierci
Podkreśla, że publikowanie nagrań z wypadku w Lubinie odgrywa ważną rolę w społecznej świadomości.
- Ciąży na nas obowiązek udzielenia pomocy. To nie jest gest naszej dobrej woli. Od tego zależy czyjeś życie - zaznacza nasz rozmówca.
Według jego obserwacji, świadomość obowiązków i wiedza związana z udzielaniem pierwszej pomocy jest wyższa u młodszych osób. - Nad aktywnością, wiedzą i chęcią do pomocy osób starszych trzeba jeszcze niestety mocno popracować - kończy Ariel Szczotok.
Bez ostatniej szansy
Adam Stępka, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi, zwraca uwagę, że bierność świadków jest potężnym problemem. - To szalenie frustrujące i smutne, kiedy przyjeżdżamy na miejsce zdarzenia i jesteśmy już bezradni, a wokół jest mnóstwo świadków, którzy nie podjęli reanimacji. Ich brak reakcji zabrał ostatnią szansę na ratunek - mówi Stępka.
Opowiada, że niedawno uczestniczył w interwencji na tłumnie odwiedzanym placu targowym. - Jeden z kupujących osunął się na ziemię. Świadkowie wezwali pomoc, ale nikt nie rozpoczął reanimacji. Zmarnowano w ten sposób kluczowe dla losów potrzebującego czas - zaznacza.
Wracając do wypadku w Lubinie, Adam Stępka apeluje o porzucenie mitu pokutującego w społeczeństwie.
- Wielu świadków wypadków tłumaczy swoją bierność tym, że osób z urazami nie wolno dotykać, żeby nie uszkodzić kręgosłupa. Powiem tak: pamiętajmy, że priorytetem jest walka o życie. Dlatego jeżeli ranny leży głową do dołu, nie może oddychać - obróćmy go, udrożnijmy drogi oddechowe, uciskajmy klatkę piersiową - kończy rozmówca tvn24.pl
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Bandyta z Kamerką