Kierowca karetki, która pod koniec listopada, na jednym ze skrzyżowań w Jeleniej Górze (woj. dolnośląskie), zderzyła się z fiatem 126p został zwolniony z pracy. - To nie jest tak, że dostajemy wezwanie, wsiadamy za kółko i pędzimy przez miasto - wyjaśnia dyrektor pogotowia, który podjął decyzję o zwolnieniu. Kierowca zapowiada odwołanie się do sądu.
Do wypadku doszło 25 listopada ok. godziny 8 rano na skrzyżowaniu ulic Jana Pawła II i Kiepury w Jeleniej Górze. W pędzącą na sygnale karetkę uderzył fiat 126p. - Zdarzenie zakwalifikowaliśmy jako kolizję. Winny zdarzenia był kierowca ambulans, który nie zachował należytej ostrożności. Choć był pojazdem uprzywilejowanym, to miał bezwzględny obowiązek upewnić się, że inni użytkownicy drogi ustąpią mu pierwszeństwa - mówi podinsp. Edyta Bagrowska z jeleniogórskiej policji.
"Naruszył przepisy ruchu drogowego"
Kierowca otrzymał 500 złotych mandatu. W poniedziałek został zwolniony z pracy. Dlaczego? Zdaniem dyrektora jeleniogórskiego pogotowia mężczyzna zachował się nieodpowiedzialnie.
- Kierowca naruszył przepisy kodeksu drogowego, miał obowiązek upewnić się czy ma możliwość przejechanie na czerwonym świetle. Musimy liczyć się z tym, że inni kierowcy z różnych przyczyn nie udzielą nam pierwszeństwa. Zwolniony mężczyzna tego nie zrobił i gnał na złamanie karku - argumentuje Dariusz Kłos, szef jeleniogórskiego pogotowia. Jak mówi kierowca wjechał na skrzyżowanie mając na liczniku ok. 70 km/h. - To nie jest tak, że dostajemy wezwanie, wsiadamy za kółko i pędzimy przez miasto. Mamy obowiązek dojechać w możliwie szybkim czasie, uwzględniając wszystkie okoliczności w których się poruszamy - twierdzi dyrektor.
"Wykonywałem swoje obowiązki"
Według Kłosa przez kolizję z udziałem karetki trzeba było zaangażować do akcji dwa dodatkowe zespoły ratownictwa medycznego. - Do zdarzenia musiał jechać inny ambulans, a do kolizji z udziałem naszego wozu kolejny. W sumie przez to zdarzenie zaangażowano trzy karetki, a cały nasz teren zabezpiecza sześć - wyjaśnia dyrektor placówki.
Pan Maciej, zwolniony kierowca ambulansu, od decyzji dyrektora chce się odwołać na drodze sądowej. - Zadaniem kierowców karetek jest jak najszybsze dotarcie do potrzebujących pomocy. Jechałem na sygnale do zdarzenia, byłem uprzywilejowany, wykonywałem po prostu swoje obowiązki - stwierdza mężczyzna.
Do zdarzenia doszło w Jeleniej Górze:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Wrocław | A.Pawlukiewicz