Do komisariatu w Jeleniej Górze (Dolnośląskie) zgłosiła się mieszkanka miasta, która na jednym z przystanków autobusowych znalazła pieniądze w walucie polskiej i obcej, w łącznej kwocie kilkudziesięciu tysięcy złotych. Policjanci ustalili, że zguba należy do innej kobiety, która nosi ze sobą wszystkie oszczędności w obawie przed kradzieżą.
W sobotnie popołudnie mieszkanka Jeleniej Góry dostrzegła na przystanku autobusowym zawiniątko-skarpetę. W środku były pliki gotówki: złote, dolary i euro, a także nieaktualne karty płatnicze, kody jednorazowe do wykonywania przelewów oraz klucze. Uczciwa kobieta zaniosła wszystko na policyjny komisariat.
Właścicielka odnaleziona
- Funkcjonariusze w wyniku podjętych czynności dotarli do właścicielki gotówki. Kobieta, wracając z zakupów, przez nieuwagę pozostawiała na przystanku wszystkie swoje oszczędności, bo jak się okazało wychodząc z domu zawsze zabierała je ze sobą w obawie przed kradzieżą - mówi Edyta Bagrowska, rzeczniczka jeleniogórskiej policji.
Znalazczyni za zwrot zguby otrzymała znaleźne.
Policja przestrzega
- Przypominamy, że przysłowie "znalezione nie kradzione" to tylko przysłowie, bowiem karalne jest zabranie dla siebie znalezionej, cudzej rzeczy. Każdy, kto znalazł cudzą rzecz, jest zobowiązany w ciągu dwóch tygodni od dnia jej znalezienia do zawiadomienia o tym fakcie na przykład policji lub w inny możliwy sposób poszukać jej posiadacza, na przykład poprzez zamieszczenie ogłoszenia w internecie, prasie lub miejscach publicznych, takich jak tablice w parkach, słupy ogłoszeniowe itp. - zaznacza Bagrowska.
Policjantka dodaje, że niezwrócenie znalezionej rzeczy równa się z jej przywłaszczeniem, a jeśli wartość tegoż przedmiotu przekracza 500 złotych, osobie przywłaszczającej grozi odpowiedzialność karna.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Policja Jelenia Góra