Miasto musi uzupełnić swój pozew o eksmisję Romów z koczowiska przy ul. Kamieńskiego i przetłumaczyć dokumenty na język rumuński. Dopiero wtedy sprawą zajmie się wrocławski sąd - informuje Radio Wrocław.
Żeby pracownicy sądu zajęli się pozwem o eksmisję wrocławskich Romów, miasto musi uzupełnić dokumenty. Brakuje w nich listy nieletnich mieszkańców koczowiska i ich opiekunów. Dodatkowo wniosek jest napisany tylko po polsku, a powinien być przygotowany też w rumuńskiej wersji językowej.
Kontrowersyjny problem
Pozew o eksmisję wrocławski magistrat złożył w połowie kwietnia. - Jeżeli sąd zdecyduje o eksmisji, zaproponujemy Romom lokale socjalne - powiedział wtedy Paweł Czuma, rzecznik urzędu.
Chodzi o mieszkańców nielegalnego koczowiska przy ul. Kamieńskiego. Na terenie ogródków działkowych od lat żyje tam ok. 60 osób, które do tej pory nie zalegalizowały swojego pobytu w Polsce. Mieszkają w barakach bez bieżącej wody i z prądem dostarczanym przez agregaty. Żyją m.in. ze zbierania złomu oraz datków, które zdobywają na ulicy.
Przeciwko usuwaniu Romów z koczowiska protestują różne organizacje pozarządowe - w tym Amnesty International.
Autor: bieru//ec / Źródło: TVN24 Wrocław, prw.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24