- Przychodziłam do ośrodka wiele lat temu, bo do dzieci przyjeżdżał pianista. Grał bardzo nudno, więc miałam czas na rozglądanie się, patrzenie na dzieci. To było przedziwne doświadczenie, zupełnie nieadekwatne do dzisiejszych standardów, XIX-wieczne - opowiada dziennikarka "Nowin Zabrzańskich", która jako pierwsza zainteresowała się sprawą dzieci z ośrodka prowadzonego przez siostrę Bernadettę.