10 tysięcy złotych do podziału otrzyma pięciu policjantów operacyjnych, dzięki którym ujęto bombera z Wrocławia. Nagrodę wyznaczył wojewoda dolnośląski.
Paweł Hreniak decyzję o nagrodzie w wysokości 10 tysięcy złotych za pomoc w ujęciu mężczyzny, który 19 maja podłożył własnoręcznie skonstruowany ładunek wybuchowy we wrocławskim autobusie MPK, ogłosił 24 maja. Po kilku godzinach policjanci zatrzymali Pawła R. w Szprotawie (woj. lubuskie). W poszukiwanie sprawcy zaangażowani byli funkcjonariusze z całego kraju, pomagali im również niemieccy mundurowi.
Policjanci operacyjni, którzy najbardziej przyczynili się do tego sukcesu, nie pojawili się na konferencji zorganizowanej przez wojewodę dolnośląskiego. W ich imieniu nagrodę odebrał komendant wojewódzki dolnośląskiej policji. Wojewoda zapewnił jednak, że w czwartek osobiście spotka się z funkcjonariuszami i podziękuje im za ich pracę.
- Mogę zapewnić, że nagrodę otrzymają osoby, które bezpośrednio przyczyniły się do zatrzymania podejrzanego. Te osoby działały i we Wrocławiu, i na terenie województwa lubuskiego - wyjaśnił na konferencji insp. Arkadiusz Golanowski.
Wcześniej również minister Mariusz Błaszczak nagrodził 17 policjantów, którzy przyczynili się do tego sukcesu. Wśród nich nie było uhonorowanej dziś piątki.
Przyznał się, bo nie zrozumiał zarzutów?
Jak informował komendant główny policji, w trakcie zatrzymania mężczyzna był zaskoczony, nie spodziewał się, że funkcjonariusze znajdą go u jego rodziców. 22-letni student chemii odmówił składania zeznań, ale w pełni przyznał się do stawianych mu zarzutów - popełnienia przestępstwa o charakterze terrorystycznym, usiłowania zabójstwa wielu osób przy użyciu materiałów wybuchowych i zarzut spowodowania zdarzenia, które zagrażało życiu i zdrowiu wielu osób. Kilka dni później jednak zmienił front, a jego obrońca stwierdził, że bomber przyznając się do winy, "mógł nie zrozumieć pytania".
Stan rannej jednak poważny
We wtorek wyszło natomiast na jaw, że stan kobiety, która została ranna w wyniku wybuchu ładunku na przystanku, jest poważniejszy, niż wcześniej informowano. - Według opinii biegłego całe zdarzenie naraziło kobietę na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Co więcej, obrażenia naruszyły u niej czynności narządów ciała na okres powyżej siedmiu dni, a biegły stwierdził u pokrzywdzonej zaburzenia stresowe pourazowe - mówił Robert Tomankiewicz z wrocławskiej delegatury Prokuratury Krajowej. Prokurator wyjaśnia, że dolegliwości, które wystąpiły u kobiety, według biegłych "mogą u niej trwać do końca życia".
Autor: mir/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław