Kryzys klimatyczny kosztuje 16 milionów dolarów na godzinę za sprawą ekstremalnych zjawisk pogodowych - wynika z nowych szacunków. Naukowcy podkreślają jednak, że rzeczywiste kwoty mogą być dużo wyższe, bo w wielu miejscach świata brakuje odpowiednich danych.
Zmiany klimatu stwarzają koszty rzędu średnio 140 miliardów dolarów rocznie, czyli niemal 16 milionów dolarów na godzinę - wskazano w opublikowanym 29 września raporcie w czasopiśmie "Nature". Wynika to z faktu, iż odpowiadają one za częstsze i bardziej intensywne występowanie ekstremalnych zjawisk pogodowych - podkreślili naukowcy. Dane te dotyczą lat 2000-2019, ale naukowcy zauważyli, że najnowsze dostępne dane, za 2022 rok, są jeszcze bardziej znaczące - koszt zeszłorocznych katastrof klimatycznych oszacowano na 280 miliardów dolarów.
Koszty zmian klimatu
Szacunki zostały opracowane na podstawie danych o stratach wynikających z kataklizmów pogodowych, dostępnych w EM-DAT, czyli międzynarodowej bazie danych o katastrofach. Gromadzi ona informacje o wszystkich kataklizmach, w których zginęło co najmniej 10 osób, kraj ogłosił stan wyjątkowy albo prosił o pomoc międzynarodową. Z obliczeń autorów raportu wynika, że ogółem lata, w których koszty kryzysu klimatycznego były najwyższe, to rok 2003 (gdy nad Europę nadeszła fala upałów), 2008 (gdy cyklon Nargis nawiedził Mjanmę) i 2010 (gdy susza nawiedziła Somalię, a upały Rosję). Koszty samych zniszczeń nieruchomości były najwyższe zaś w 2005 i 2017 roku, gdy huragany nawiedziły USA (wartość nieruchomości jest stosunkowo wysoka).
Z raportu wynika też, że liczba osób, które w ciągu dwóch dekad zostały dotknięte kataklizmami, wyniosła 1,2 miliarda. Dwie trzecie kosztów generowanych przez kryzys klimatyczny to straty w ludziach. Każde stracone przez kataklizmy życie "wyceniono" na 7 milionów dolarów, co stanowi średnią z wartości stosowanych przez rządy Wielkiej Brytanii i USA. - Wiele osób nie czuje się dobrze z faktem, że przypisujemy cenę ludzkiemu życiu. Ale to standardowa praktyka - powiedział współautor badania prof. Ilan Noy z Uniwersytetu Wiktorii w Wellington w Nowej Zelandii. Zauważył, że wycenianie samych zniszczeń infrastruktury wypaczyłoby szacunki, przenosząc największe koszty na kraje zamożne, podczas gdy większość szkód spowodowanych kataklizmami pogodowymi dotyka kraje biedniejsze.
Jak stwierdzili autorzy raportu, rzeczywiste koszty katastrof klimatycznych mogą być jeszcze większe, niż oszacowano, ponieważ brakuje odpowiednich danych z krajów słabo rozwiniętych. Na przykład dane dotyczące ofiar śmiertelnych upałów były dostępne tylko w Europie. - Nie mamy pojęcia, ile osób zmarło z powodu upałów w całej Afryce Subsaharyjskiej - podkreślił Noy.
Źródło: Guardian
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock