Bartosz Olszewski, wicemistrz świata Wings for Life World Run, wrócił dziś do Polski. W specjalnym wywiadzie dla TVN Meteo Active opowiada o wrażeniach z biegu i najbliższych sportowych planach.
TVN METEO ACTIVE TO NAJBARDZIEJ WIARYGODNE INFORMACJE O ZDROWYM STYLU ŻYCIA! JAK OGLĄDAĆ TVN METEO ACTIVE?
Bartosz Olszewski to nasz bohater tegorocznego międzynarodowego biegu charytatywnego Wings for Life World Run, który rozgrywał się w minioną niedzielę 8 maja. Pokonując w Kanadzie dystans 82,411 km zajął drugie miejsce na świecie. Dziś wylądował na warszawskim lotnisku im. Fryderyka Chopina, gdzie przywitali go kibice. Na mistrza czekał czerwony dywan i słoiki z ulubionym kremem czekoladowym.
- W ogóle nie mam ochoty biegać. Muszę odpocząć. Jeszcze mnie nogi bolą - mówił zaraz po wylądowaniu.
Kanadyjskie zwycięstwo
Bartosz Olszewski biegł w tym roku w Kanadzie, bo wygrał zeszłoroczną edycję Wings for Life w Polsce, pokonując 73,46 km. Jako zwycięzca mógł pobiec w dowolnym miejscu na świecie. Wybrał Kanadę ze względu na wodospad Niagara, który odwiedził zarówno przed i jak i po starcie.
- Trochę zwiedzałem, trochę pochodziłem. Bałem się że za dużo i że za bardzo się zmęczę, ale na szczęście odpocząłem do biegu i wszystko się udało - mówi mistrz w rozmowie z Adrianem Mielnikiem.
Taktyka na bieg
Bartek rozpoczął bieg o godzinie 7 rano. Temperatura wynosiła 7-8 st. C. Świeciło słońce i wiał wiatr, który był jedynym niekomfortowym zjawiskiem tamtego dnia. Warunki ogólnie były dobre. Pozostawało dobrze rozplanować wyścig.
- Chciałem dobiec tam, gdzie dobiegłem rok temu i to był mój główny cel - mówi Olszewski. Jednak po 60 km przekonał się, że jest w dobrej formie, i że może uda pokonać się nawet 80 km.
Wicemistrz Wings for Life co 5 km pił wodę, a co 10 jadł żel energetyczny. W sumie połknął ich 7.
W trasie
- Miałem taką taktykę, żeby trzymać się biegacza z Kanady, który celował w okolicę 80 km. Chciałem się go trzymać jak najdłużej i rywalizować z nim o zwycięstwo w Kanadzie. Okazało się jednak, że szybko odpadł (...) Potem był jeszcze Amerykanin, z którym biegłem do dystansu maratonu, ale on też szybko skończył. Później biegłem od punktu do punktu. Moje tempo wynosiło 3,48 - opowiada mistrz.
Na 80 km w punkcie żywieniowym z radości wyrzucił wodę w górę. Zaskoczył go ten wynik, ale i mocno zmęczył.
- Po 80 km myślałem już tylko o tym, żeby samochód mnie dogonił i żeby już to skończyć - opowiada. Dodaje jednak, że był w stanie wykrzesać z siebie jeszcze trochę energii.
- Czułem się na tyle mocny, że jeszcze trochę bym pobiegł - wspomina.
Dobry dzień
Bartek jest przekonany, że 8 maja towarzyszyło mu szczęście. Miał bardzo dobry dzień.
- Nie miałem żadnego kryzysu na trasie. Od początku do końca biegłem równym tempem. Miałem super dzień i wszystko udawało się na trasie. (...) Będę musiał zrobić głębszą analizę, żeby zobaczyć czemu tak się stało - mówi Olszewski.
Plany na przyszłość
W kolejnej edycji Wings for Life chciałby pobiec w Nowej Zelandii. Jednocześnie podkreślił, że atmosfera w Poznaniu jest wyjątkowa i kanadyjskiej imprezie daleko było do naszego rozmachu, polotu i pompy.
Bartek szykuje się teraz do jesiennego maratonu. Chce skupić się na treningu szybkościowym i poprawić swoją życiówkę na tym królewskim dystansie.
Autor: mar/jap / Źródło: TVN Meteo Active