Pewnego letniego wieczora padał deszcz. Usiadłam pod dębem, osłonięta rozłożystymi gałęziami. Rosnący wokół jego bracia ciemnymi koronami oddzielili od deszczu świat leżący u ich stóp. Dęby były potężne i piękne, tak bardzo, że obudziły we mnie pierwotny, czysto pogański podziw. Setki lat chroniły zwierzęta i ludzi przed deszczem, obdarzały wewnętrznym spokojem, dawały poczucie obrony przed złem.
Oparłam głowę o twardy pień, włosy wczepiły się w chropowatą korę. Na moją dłoń spadła tylko jedna kropla deszczu, który szumiał całą wieczność. Słuchałam szelestu liści i przypomniałam sobie zasłyszaną kiedyś historię tego kawałka ziemi. Pewnej jesieni przed stu laty toczyła się wokół wojna, na okolicznych polach umierali żołnierze rozrywani gradem kul, w męczarniach konały bojowe konie, ginęli mieszkańcy pobliskiej wsi w rozpadających się lichych chatach. Nieliczni szukali schronienia w maleńkim kościołku, z jego złudnym poczuciem bezpieczeństwa. Kościół spłonął pod koniec bitwy, razem z modlącymi się. Nieopodal stały dęby, od ich konarów odbijały się krzyki, słowa modlitwy i rzężenie oszalałych z bólu i strachu zwierząt.
Cicho
Po bitwie nastała cisza. Przyszła zima i zmroziła resztki ludzkiej nienawiści, a śniegiem przykryła kamienne nagrobki. Wiosną przyleciały ze wschodu szare kormorany, wróciły gnane pierwotną siłą i obojętne na pogorzeliska usiadły na rozłożystych gałęziach dębów.
Wszystko mija, świat zmienia się, przyroda odradza. Z tamtego świata ocalały potężne drzewa z poczerniałymi od ognia konarami, zostały zmurszałe kamienie na grobach żołnierzy, złożonych do ziemi w półkolu, niczym wojownicy w świętym miejscu Celtów, przetrwał matecznik kormoranów na okolicznych mokradłach. Co dalej z nimi będzie? Jak długo wytrwają potężne dęby, w których soki, jak krew, krążą setki lat? Czy ktoś podetnie im żyły? Człowiek, piorun? Czy dane będzie im umrzeć ze starości? Tego wieczora poddałam się czarowi drzew. Każdą cząstką siebie czułam, że chcę je chronić, że mogłabym je czcić jak celtycki druid.
W Europie odradza się idea starożytnych kapłanów. Samo słowo druid ma wiele źródeł, jednym z nich jest indoeuropejskie słowo oznaczające "dąb". A kim jest druid dziś? Przede wszystkim szamanem ludzi kontynuujących celtyckie ideały życia w zgodzie z Naturą. Na stronie internetowej Druida Hagala, skupiającej współczesnych czcicieli Natury, napisano, że „druid jest jej partnerem, nigdy wrogiem, jest poetą, dzieckiem lasu, przyjacielem zwierząt, synem ojca Słońca i matki Lunaris, jest opiekunem słabszych, dłonią dotykającą niewiedzącego czoła, historią swojego ludu, rzeką łączącą widzialne z niewidzialnym, szeptem skrzydeł wiatru, pniem drzewa i strażnikiem drzewa-wewnątrz i na zewnątrz zarazem, tym, który mówi jak pokonać kłamstwo, tym, który wędruje i ma dom zarazem”. W słowach tych zawarte jest dobro, tak jak w świecie przyrody zawarta jest mądrość wszechświata. Ale wieki temu kapłanów celtyckich cechowała nie tylko mądrość czerpana z otaczającego świata, ale i okrucieństwo dla wrogów oraz bezwzględność wobec rytualnych ofiar. Sama przyroda potrafi być przecież okrutna.
Martw się o ludzi
Druid, czciciel dębów, był i jest utożsamiany z głosem Natury, głosem, który skutecznie w sobie zabijamy - hałasem, obojętnością i bezmyślnością. Przyroda działa zgodnie z fizycznymi zasadami Wszechświata, a nas coraz częściej przeraża współczesny świat, kierujący się zasadami stworzonymi przez człowieka, świat oddzielający nas taflą szkła od życia. Olga Tokarczuk w swej wypowiedzi dla "Bluszcza" stwierdziła, że "najgorsze jest to, że (…) jesteśmy wrzuceni w świat, gdzie przemoc i zabijanie są normą, powszedniością, koniecznością". Zapominamy o pewnej refleksji, właściwej człowiekowi, o zastanowieniu się, skąd pochodzi mięso na naszym talerzu i co stało się z drzewami, na miejscu których powstał parking.
Kiedyś Adam Wajrak spacerował po ostatnim w Europie mateczniku nietkniętej przyrody - Puszczy Białowieskiej, razem z Alanem Weismanem, reporterem naukowym "New York Timesa", przygotowującym swój bestseller "Świat bez nas". Wtedy Weisman powiedział do Wajraka "Słuchaj, Bóg jeden wie, ile jeszcze wykarczujemy lasów i wyeliminujemy gatunków. Ale ja się nie martwię o ziemię, ja się martwię o ludzi, którzy sobie stworzą nieznośny do życia świat…"
Autor: Arleta Unton-Pyziołek / Źródło: TVN Meteo