W ciągu zaledwie dwóch dni na Uluru w Australii spadła jedna szósta rocznej sumy opadów. Woda kaskadami lała się ze wzgórza, tworząc spektakularne widoki, przypominające wodospady.
Uluru - niesamowita formacja skalna, jedna z największych atrakcji turystycznych i skalny symbol Australii, w niedzielę zmieniła swoje oblicze. Odwiedzający tamtejszy park narodowy mogli podziwiać, jak z góry spadały kaskady wody. Tymczasowe wodospady przyciągnęły prawdziwe rzesze turystów.
Jedna szósta rocznej sumy opadów w dwa dni
Przyczyną niecodziennego zdarzenia były intensywne opady deszczu, które niepokoją Australię od kilku dni.
W weekend spadło tam około 46 litrów deszczu na metr kwadratowy. To około jednej szóstej tego, co pada tam przez cały rok.
- Woda deszczowa na powierzchni skały powoduje, że zmienia ona kolor - podały władze Parku Narodowego Uluṟu-Kata Tjuta. - Od ciemnego bordowego po lśniące srebro, a nawet czerń. Każda strona Uluru przybiera inny odcień, dzięki czemu ten spektakl naprawdę zachwyca - dodano.
Trudna sytuacja
Opady były konsekwencją dynamicznych systemów pogodowych, które pojawiły się we wschodnich regionach kraju. Doszło do powodzi, jakich nie widziano od dekad. Najbardziej dotkniętym stanem jest Nowa Południowa Walia, gdzie doszło do pękania tam i wylewania rzek. W rozległych powodziach zginęły dwie osoby. Przez podtopienia około 40 tysięcy osób musiało opuścić swoje domy.
Autor: kw/dd / Źródło: Reuters, abc.net.au