Minionej nocy wkroczył do Polski niewielki, ale bardzo aktywny, układ niżowy z ulewnym deszczem. Zahamował wzrost temperatur i sprowadził spore opady, lokalnie rzędu nawet 100 l/mkw. Ale już za niedługo, jak prognozuje synoptyk TVN Meteo, Arleta Unton-Pyziołek, możemy spodziewać się w Polsce iście tropikalnej temperatury i towarzyszących upałom gwałtownych burz.
Minionej nocy wkroczył do Polski niewielki, ale bardzo aktywny, układ niżowy z ulewnym deszczem.
Według pomiarów wykonanych przez państwową służbę hydrologiczno-meteorologiczną IMGW, najwięcej deszczu, do 50-80 l/mkw., spadło w Kotlinie Sandomierskiej w rejonie Rudnika nad Sanem i Stalowej Woli, na Kielecczyźnie w rejonie Ostrowca Świętokrzyskiego, na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej oraz w Beskidzie Żywieckim, Średnim i na Podhalu. Lokalnie mogło tam spaść do 100 l/mkw.
Toczy się i pada
Od rana do poniedziałkowego popołudnia fala deszczu przetacza się dalej na zachód nad Śląskiem, Ziemią Łódzką, Mazowszem, Wielkopolską, Kujawami, Mazurami i Warmią. Do wieczora spaść może w tych regionach do 40 l/mkw.
Na rzekach do tej pory przeważały stany niskie. Również lustro wód gruntowych nie było wysokie. Więc woda opadowa ma gdzie i jak spłynąć. Ale lokalnie na Podhalu oraz na Śląsku stany rzek wzrosły do wysokich. Takie dane spłynęły z posterunków hydrologicznych w Poroninie, Suchej Beskidzkiej, Rybniku, Branicach i Jarnołtówku.
Zaburzenie na olbrzymie
Skąd taka pogoda? Ten deszczowy niż to niewielkie zaburzenie na potężnym froncie atmosferycznym, rozciągającym się od Zatoki Ryskiej przez Polskę, Węgry, Włochy po Algierię, jakie w lecie potrafi szybko się utworzyć i równie szybko przemknąć nad krajem, przynosząc wielkie ulewy. Wieczorem niż powinien już wkraczać nad Łotwę.
Układ hamujący
Prognozowany kilka dni temu na poniedziałek front ciepły i napływające za nim gorące powietrze z dużym burzowym potencjałem zostały zastąpione tym zaburzeniem, czyli tzw. falą z ciągłym deszczem i bardziej skomplikowanym pochmurnym układem frontów.
Układ ten zahamował na razie napływ wielkiego ciepła nad Polskę, więc temperatura na południowym wschodzie kraju nie przekroczy w poniedziałek 30 st. C. Napływająca nad wschodnią Europę gorąca masa powietrza, pełna energii i wielkiej dynamiki, zahaczy tylko o wschodnie regiony kraju, gdzie późnym popołudniem i wieczorem wystąpić mogą burze. Możliwe, że również miejscami na południu zagrzmi.
Gorąco odsunięte
We wtorek 21 czerwca gorące powietrze zostanie odsunięte dalej od Polski, a temperatura po południu wzrośnie najwyżej do 28 st. na Podkarpaciu. Niewykluczone, że miejscami na Podkarpaciu, Lubelszczyźnie, wschodnim Mazowszu i Podlasiu pojawią się burze z deszczem do 20 l/mkw. i silnym wiatrem.
W poniedziałek niż wraz z frontami pokazał nam niezły układ taneczny. Miało być gorące tango, a wyszedł raczej dostojny deszczowy polonez, kroczący od południowego-wschodu na zachód kraju. We wtorek umiarkowanie aktywne fronty zatańczą najwyżej letniego walczyka.
Bo pogoda jest zmienną jak kobieta - jednego dnia obiecuje dużo namiętności w atmosferze, a drugiego dnia ma ochotę na coś zupełnie innego. Ale widmo upału i popołudniowo-wieczornych burz nie odsuwa się od Polski.
Od środy jak w tropikach?
W świetle dzisiejszych materiałów prognostycznych od środy będzie coraz więcej gorącej zwrotnikowej masy powietrza; najpierw na Podkarpaciu i Lubelszczyźnie, a później w całej Polsce. Temperatura pod koniec tygodnia osiągnąć może miejscami 35-36 st. C. Nadejdą tropikalne noce z temperaturą nie spadającą miejscami na południu i w centrum kraju poniżej 20 st. C. W takie noce nie da się spać i nie można odpocząć.
Upałom towarzyszyć mają gwałtowniejsze burze - w środę na Podkarpaciu i Lubelszczyźnie, w piątek na Podkarpaciu. A w sobotę i niedzielę (25 i 26 czerwca) przetoczyć się ma, od zachodu na wschód, front chłodny z gwałtownymi burzami, ulewami, gradem i wiatrem do 100 km/h.
Tak w każdym bądź razie wygląda to dziś, ale jak będzie? Pogoda w każdej chwili może zmienić zdanie, bo któż jej zabroni?
Autor: synoptyk Arleta Unton-Pyziołek / Źródło: TVN Meteo