Czwartek przyniósł mieszkańcom Alabamy i zachodnich stron Georgii gwałtowną pogodę. W regionie doszło do silnych burz, w wyniku których utworzyły się potężne tornada. Zginęło co najmniej pięć osób.
Przez Alabamę i część Georgii przetoczyło się w czwartek kilka wyjątkowo silnych tornad. Z powodu gwałtownych zjawisk zginęło co najmniej pięć osób z miasta Ohatchee. Troje z nich należało do jednej rodziny, zginęli w wyniku zawalenia się domu. Wśród ofiar byli też niespokrewnieni mężczyzna i kobieta, którzy usiłowali schować się przed tornadem w swoich przyczepach kempingowych. Ekipy ratunkowe godzinami szukały rannych i poszkodowanych, zajmowały się także rodzinami zmarłych. Władze mają nadzieję, że to ostateczny obraz tragicznego bilansu.
Agencja Zarządzania Kryzysowego Hrabstwa Calhounpo poinformowała, że liczba rannych może sięgać dziesiątek osób. Jedną z nich jest policjant z Florencji, w którego uderzył piorun.
"To było okropne"
Niektóre dzielnice zostały całkowicie zrównane z ziemią. Żywioły rozrywały domy i budynki, powalały drzewa i niszczyły linie energetyczne. W Pelham w stanie Alabama, około 90 kilometrów na południowy zachód od Ohatchee, zostało uszkodzonych około 60 domów. Nikt nie został ranny.
- Płakałam. Naprawdę spanikowaliśmy. Moje serce tak waliło! To było okropne - padał grad, tak obfity, że nic nie było widać. Było bardzo ciemno, ale na szczęście jesteśmy bezpieczni - opowiadała Allison Allred z hrabstwa Bartow w Georgii.
Lokalne służby ratunkowe podały, że tysiące osób zostało pozbawionych prądu.
Autor: kw / Źródło: Reuters