Jestem pod wrażeniem urody orła bielika. Ptak potężny, silny i ciężki, o rozpiętości skrzydeł do prawie 2,5 m w przypadku samic, został najprawdopodobniej uwidoczniony w godle Polski, choć wśród ornitologów trwa na ten temat spór.
Zobaczyć orła to przeżycie, a zobaczyć go w locie to marzenie, przynajmniej moje. Orzeł* bielik to ptak, który w Polsce ma siedliska stałe. Występuje na północy, wschodzie i w centrum kraju. Chociaż widuje się go i na południowym-zachodzie Polski, w Dolinie Baryczy, gdzie jesienią, po spuszczeniu wody ze stawów hodowlanych, można dostrzec stada bielików złożone z 50-60 osobników, zbierające się do wyłapywania ryb z błotnistych kałuż.
Dziób robi wrażenie
Mnie tylko raz, na stawach milickich, udało się podglądać przez lornetę bielika, który spokojnie siedział na niewielkiej łasze ziemi, w płytkich wodach stawu Mewa Duża. Wielki, jasno-szary ptak z godnością obracał kształtną głową i łypał oczami. Wrażenie robi jego masywny dziób, który potrafi rozerwać grubą skórę jelenia. Niesamowite jest to, że ptak ten ponoć jest leniwy, wygodny. Obserwujący go ornitolodzy twierdzą, że szuka ofiary łatwej do zdobycia, chętnie żywi się padliną.
Polska, po Norwegii i Rosji, jest trzecim w Europie krajem, pod względem ilości gniazdujących osobników. Jedynie osobniki młode wykonują dalekie przeloty na południe lub południowy zachód. Bielika spotkać można przede wszystkim w pobliżu większych zbiorników wodnych, zdarza się go nawet zobaczyć nawet na warszawskim odcinku Wisły. Bielik żywi się również leśną padliną, nie gardzi nawet zabitym przy drodze kotem czy psem! Gdy zamarzają zbiorniki wodne, przenosi się nad morze.
Przegrywa jedynie z człowiekiem
Najważniejsze jest to, że potrafi przetrwać nawet w najbardziej niesprzyjających okolicznościach przyrody. Przegrywa jedynie w starciu z człowiekiem, cywilizacją pod postacią linii energetycznych, silnych nawozów, wycinki lasów.
Kiedy nadchodzi późna jesień oraz zima, siedząc w ciepłym domu, myślę często o wszelkich istotach żywych, usiłujących przetrwać w śniegu i mrozie. Okazuje się, że Matka Natura jest mądra i wyposażyła swoje dzieci w instynkt i narzędzia umożliwiające przeżycie do ciepłej wiosny. Dla mnie najczęściej koniec lata i odlot żurawi to koniec tego „żywego” czasu w przyrodzie. Ale to błędne myślenie. Nadchodząca późna jesień i zima w Polsce może wcale nie być martwym okresem dla ciekawych przyrody. To czas kiedy toczy się wśród zwierząt walka o pożywienie, a często również ich współpraca na tym polu, jak ma to miejsce właśnie wśród bielików i kruków. To właśnie ponoć kruki, posiadające słabsze dzioby, kiedy znajdą dużą padlinę, „dają sygnały” bielikom, które potrafią silnym dziobem dostać się do wnętrza ofiary. Widowisko z jednej strony musi być upiorne, ale z drugiej strony to sama natura.
Niech jesienny i zimowy chłód nie zamyka nas w domu. Zaopatrzmy się w ciepłe i wytrzymałe buty, odzież i ruszajmy w las, na łąki i pola. Mimo zalegającej ciszy i opadających liści, tam toczy się wciąż życie, ciekawsze niż w mieście. Ja chciałbym jeszcze raz zobaczyć bielika, jego szerokie jak deski skrzydła.
*Bielik w rzeczywistości nie jest orłem, należy do jastrzębiowatych (przyp. autor)
Autor: Arleta Unton-Pyziołek / Źródło: TVN Meteo
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock