Nastał czas, kiedy młode zwierzęta uczą się dorosłego życia. Człowiekowi mogą wydać się nieporadne i zagubione. W odruchu serca wiele osób zabiera je z ich naturalnego środowiska, często niesłusznie. Jak się prawidłowo zachować, gdy zauważymy malutką sarenkę czy podlota?
Często widząc zwierzę, zwłaszcza małe, myślimy "sama słodycz". Możemy jednak bardzo łatwo mu zaszkodzić. Koniec wiosny i początek lata to czas, kiedy ptaki i inne młode zwierzęta uczą się dorosłego życia.
- Najlepiej tego zwierzęcia nie dotykać, nie głaskać, no i przede wszystkim nie zabierać ze sobą - przestrzega Franciszek Januszewicz z ośrodka rehabilitacji zwierząt w Mikołajówce koło Suwałk.
- Ludzie najczęściej uważają, że zwierzę się zgubiło. Nie. Gdzieś w pobliżu jest matka, która na nie czeka - dodaje.
W ośrodku znajduje się między innymi kilka młodziutkich sarenek. Pan Franciszek powiedział, że trafiając do ośrodka takie zwierzę przyzwyczaja się do człowieka - jest na przykład przez niego karmione. Kiedy zostanie odchowane, próbuje się je przywrócić do natury, jest to jednak dla zwierzęcia ogromny stres.
Nie dotykaj - przekazujesz zapach
Gdy na leśnej ścieżce natrafimy na młode, pozornie nieporadne, ale dzikie zwierzę nie można go głaskać. Młode rodzi się bezwonne. Człowiek głaszcząc je, przekazuje swój zapach. W tym momencie zwierzę staje się widoczne także dla drapieżników i może stać się łatwą zdobyczą.
- Chcąc pomóc takiemu zwierzęciu, należy je obserwować. Czy matka jest, czy jej nie ma. Ona za kilka godzin przyjdzie, bo gdzieś tam leży w pobliżu i widzi. Natomiast, jeżeli będziemy stać obok zwierzęcia, to nie podejdzie. Tym bardziej, jeśli je pogłaszczemy czy przeniesiemy - zaznacza pan Franciszek.
Niestety, zdarzają się też takie sytuacje, że malucha zabiera się do domu jako zwierzątko domowe - jako "pluszową zabawkę". Dopiero, gdy człowiek przestaje sobie radzić z opieką, prosi o pomoc. Często bywa już za późno.
- Trzeba ocenić, czy to zwierzę potrzebuje pomocy czy nie - podkreśla pan Franciszek. - Zabieranie zwierząt, które znajdziemy, to już jest głupota.
Posłuchaj rozmowy z panem Franciszkiem:
Przerwana lekcja życia
Problem zabierania zwierząt jest szczególnie widoczny wśród ptaków. Pisklęta znalezione na przykład w parku czy na miejskim chodniku to podloty. Dopiero opuściły gniazdo i uczą się latać oraz zdobywać pożywienie. Zazwyczaj nad młodym z daleka czuwają rodzice.
- Nie zabieramy podlotów z natury, kiedy one są zdrowe, podskakują, machają nieudolnie skrzydełkami, tak jakby próbowały się wzbić, a nie mogą - przestrzega Marzena Białowolska z Fundacji na Rzecz Zwierząt "Dzika Ostoja". - Gdzieś tam w górze są rodzice, którzy śledzą to dziecko, odganiają, wydają dźwięki w porozumieniu między pisklakiem a matką w momencie, kiedy zbliża się niebezpieczeństwo - tłumaczy.
Kiedy pomagać?
Ludziom zdarza się myśleć, że ptak ma złamane skrzydła. Podejrzenia mogą być słuszne, kiedy zwierzę zwiesza je ku dołowi, często kładąc na ziemi i wygląda, jakby siedziało na ogonie. - Wtedy reagujemy, wtedy zabieramy zwierzę. Ptaka zabieramy wtedy, kiedy ma widoczne ubytki piór na grzbiecie oraz gdy są widoczne ślady krwi - podkreśla pani Marzena.
Nie można tez podnosić ptaka z ziemi tylko dlatego, że mamy informację, że w okolicy grasują psy lub koty. Ptak musi się nauczyć, że w takiej sytuacji nadchodzi niebezpieczeństwo, musi uciekać. W rzeczywistości dla podlotów największym zagrożeniem są ptaki krukowate - na przykład wrony.
"Nie zabieraj ptaków rodzicom"
Pani Marzena razem ze swoim przyjacielem przygotowała plakat, który ma uświadamiać ludzi o szkodliwości zabierania ptaków, "mimo że nasze serce odruchowo nakazuje zabrać".
- Plakat nie tylko zawiera mały instruktaż, jak czuje się zwierzę, które jest zabrane z natury, ale przede wszystkim zawiera cenne informacje, dlaczego nie należy zabierać podlotów i co zrobić w momencie, kiedy spotkamy podlota, który jest chory i kogo poinformować - mówi.
Na pomoc jerzykom
Podobno od każdej reguły są wyjątki. Tak też jest w przypadku podnoszenia podlotów. Jerzyki to ptaki, które większość swojego życia spędzają w powietrzu. Tam jedzą, śpią, a nawet kopulują. Z tego powodu jerzykowi, który w jakiś sposób trafił na ziemię, bardzo trudno wzbić się z powrotem w powietrze. Ptaka trzeba lekko podrzucić.
- Wiemy, że osobnik jest zdrowy, że powinien tam zostać. Nie dotykamy, nie nakrywamy krzaczkami, bo pozostawiamy swój zapach, przez co dajemy znać drapieżnikom, że tutaj jest coś fajnego, co można zjeść, co ładnie pachnie - ostrzega pani Marzena. - Apeluję, jeżeli już weźmiemy ptaka, nie próbujmy samemu na siłę go ratować tylko zadzwońmy, zapytajmy - podsumowuje.
Autor: ao/aw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24