Hydroskrzydło – foilboarding – to sport, który robi się coraz popularniejszy. Co więcej, wygląda szalenie efektownie. Wykonywane na nim akrobacje zdają się kpić z istnienia grawitacji. Przy odpowiedniej prędkości i technice, deska unosi się nad wodę, a siłę nośną przejmuje płetwa, która jest cały czas zanurzona.
Hydroskrzydło może być napędzane przez kite’a, motorówkę. Niektórzy surferzy, wciągnięci przez skuter na falę, po puszczeniu linki potrafią płynąć na samym hydroskrzydle, wykorzystując siłę fali. Uczucie nieważkości, szybowania nad wodą daje niesłychane uczucie dla zawodnika.
Linka w rękę i lecisz
Jego niezwykłość polega na specjalnej konstrukcji płetwy, która jest przymocowana do deski na stateczniku. Statecznik ma metr długości.
Podstawy są następujące: aby deska wyszła ponad wodę, należy obciążyć nogę znajdującą się bliżej tyłu deski. By deska z powrotem osiadła na wodzie, należy przenieść ciężar ciała na przednią nogę. Odpowiednio balansując ciałem, jesteśmy zdolni szybować nad wodą.
Małej lekcji, jak uprawiać ten sport, udzielił Łukasz Ceran (na zdjęciach), a całość sfotografował reporter Kontaktu24 MŻkorespondent. Prekursorem hydroskrzydła w Polsce jest Tadeusz Niesiobędzki.
Autor: mb/rs / Źródło: Kontakt24
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24/MŻkorespondent