Kolejna odsłona procesu w sprawie zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Na początku szóstej rozprawy sędzia poinformowała, że oskarżony Stefan W. jest zdrowy i może uczestniczyć w rozprawie. Na czwartek planowano przesłuchanie czterech świadków. Jeden z nich się nie stawił.
W Sądzie Okręgowym w Gdańsku w czwartek zakończyła się szósta rozprawa w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza. Oskarżony Stefan W. został doprowadzony z aresztu śledczego do największej sali sądu. Jest pilnowany przez dwóch funkcjonariuszy, ma założone kajdanki na ręce i nogi.
Sędzia Sądu Okręgowego Aleksandra Kaczmarek poinformowała, że stan zdrowia Stefana W. pozwala na jego uczestnictwo w rozprawie. Mężczyzna badany jest przez lekarzy przed każdą rozprawą.
Policjant: matka ostrzegała, że może zrobić coś złego
W trakcie czwartkowej rozprawy zostało przesłuchanych trzech świadków: mężczyzna, który widział jak Stefan W. przeskoczył przez barierki, ochroniarz, który stał pod sceną oraz funkcjonariusz policji, który był ówczesnym komendantem komisariatu przy ul. Białej w Gdańsku.
Z zeznań tego ostatniego wynika, że w nocy po zamachu skontaktował się z nim naczelnik wydziału kryminalnego mówiąc, że zatrzymany z Targu Węglowego jest osobą, wobec której wcześniej komendant podejmował czynności, które polegały na powiadomieniu, że oskarżony po wyjściu na wolność planował popełnić kolejne przestępstwo polegające na dokonaniu rozboju na placówki bankowe.
Informacja o tym, że Stefan W. planował popełnić przestępstwo, podwładnemu komendantowi przekazała matka Stefana W., która - jak zeznawał świadek - przyszła na komisariat, kiedy Stefan W. kończył odbywanie kary więzienia za napady na placówki bankowe. - Z informacji z zakładu karnego wynikało, że służba więzienna przeprowadziła rozmowy wychowawcze z oskarżonym i po wyjściu z zakładu zamierza on opuścić województwo pomorskie. Nie było wskazanego konkretnego celu, dokąd się uda - zeznał funkcjonariusz policji.
Dodał, że wykonał "niestandardową czynność", która polegała na rozesłaniu informacji do wszystkich jednostek policji w kraju o tym, że Stefan W. wychodzi na wolność i że w przypadku odnotowania napadu na bank, Stefan W. może być brany pod uwagę jako osoba podejrzana.
Przed Sądem Okręgowym nie stawił się świadek Sebastian I., który razem ze Stefanem W. siedział w jednej celi, kiedy ten odsiadywał wyrok za napady na banki. Sąd za niestawienie się nałożył na niego karę porządkową w wysokości 1000 złotych.
Stefan W. chciał "zawiesić proces"
Podczas poprzedniej rozprawy – w poniedziałek 16 maja - sędzia Kaczmarek poinformowała, że oskarżony przesłał do sądu wniosek o zawieszenie procesu, argumentując go swoim złym stanem zdrowia. We wniosku - jak przekazała sędzia - Stefan W. napisał, że od dziecka choruje na trzustkę i inne schorzenia. Sąd odrzucił ten wniosek.
Sąd wciąż czeka na opinię biegłych psychiatrów w sprawie aktualnego stanu zdrowia psychicznego Stefana W. O przeprowadzenie badań przez biegłych psychiatrów wniósł podczas drugiej rozprawy obrońca Stefana W., argumentując to tym, że nie ma kontaktu ze swoim klientem i od pierwszej rozprawy nie wypowiedział on żadnego słowa. Sąd wyraził zgodę na przedłużenie terminu wydania opinii do 31 maja.
Prokuratura oskarża Stefana W. o dokonanie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, a także o popełnienie przestępstwa zmuszania innej osoby do określonego zachowania. Obu przestępstw oskarżony miał dopuścić się w warunkach powrotu do przestępstwa. Stefanowi W. grozi od 12 lat do dożywotniej kary więzienia.
W opinii biegłych, gdy Stefan W. 13 stycznia 2019 roku wszedł na scenę WOŚP i zaatakował nożem Pawła Adamowicza miał ograniczoną poczytalność. Może to wpłynąć na wysokość kary więzienia. Sąd może (ale nie musi) zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary lub zdecydować o umieszczeniu mężczyzny w szpitalu psychiatrycznym.
Źródło: TVN24 Pomorze/PAP