Po ponad trzech latach od zabójstwa Pawła Adamowicza, Stefan W. stanął przed sądem. Prokuratura oskarżyła go o zabójstwo w zamiarze bezpośrednim. W. grozi dożywocie. "Głęboko wierzę, iż wymiar sprawiedliwości sprosta największemu wyzwaniu, czyli ustaleniu motywów sprawcy. Wszyscy chcemy wiedzieć, dlaczego doszło do tej tragedii" - napisała, przed rozpoczęciem pierwszej rozprawy, Magdalena Adamowicz w mediach społecznościowych. I zapowiedziała, że nie pojawi się na pierwszej rozprawie mężczyzny oskarżonego o zabójstwo jej męża.
W poniedziałek przed Sądem Okręgowym w Gdańsku rozpoczął się proces Stefana W. Mężczyzna jest oskarżony o zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
W sumie w trakcie procesu zeznawać ma około 200 osób, ale rodzina Stefana W. się na to nie zdecydowała. On sam - jak zapowiadał w lutym jego obrońca - chce przed sądem wystąpić. W poniedziałek jednak, po tym jak sąd nie zgodził się na podawanie jego danych osobowych Stefan W. przestał odpowiadać na jakiekolwiek pytania.
Na pierwszej rozprawie odczytywany został akt oskarżenia oraz wyjaśnienia W., które złożył wcześniej. Kolejna rozprawa zaplanowana jest na 7 kwietnia.
"Nie jestem gotowa"
Do rozpoczynającego się w poniedziałek procesu odniosła się Magdalena Adamowicz, żona zamordowanego prezydenta. "W tym procesie, wspólnie z bratem Pawła, Piotrem Adamowiczem jesteśmy oskarżycielami posiłkowymi. Niestety, nie pojawię się dzisiaj na rozprawie w Sądzie Okręgowym w Gdańsku. Rozpoczęcie procesu zabójcy mojego męża otwiera na nowo jeszcze niezagojone rany. Nie jestem gotowa spojrzeć na człowieka, który nieodwracalnie zmienił życie moje oraz moich córek" - podkreśliła we wpisie zamieszczonym na Facebooku. I dodała: "Głęboko wierzę, iż wymiar sprawiedliwości sprosta największemu wyzwaniu, czyli ustaleniu motywów sprawcy. Wszyscy chcemy wiedzieć, dlaczego doszło do tej tragedii".
Sam Piotr Adamowicz, który był obecny na pierwszej rozprawie, stwierdził, że zachowanie oskarżonego świadczy o tym, że próbuje on udowodnić, iż nie jest poczytalny. Brat zabitego prezydenta Gdańska uważa, że to linia obrony. Dodał także, że nie wybaczył W. tego, co zrobił.
Przed sądem zebrała się w poniedziałek kilkunastoosobowa grupa Obywateli RP, która domagała się jawności i rzetelności procesu Stefana W.
Trzy rany zadane nożem
Do zabójstwa doszło 13 stycznia 2019 roku. 27-letni wówczas Stefan W. podczas Światełka do Nieba - gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy - wbiegł na scenę i zaatakował nożem prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
Na nagraniach pokazujących zdarzenie widać, jak napastnik przebiegł przez podest i zadał prezydentowi Gdańska kilka ciosów nożem. Po zamachu mężczyzna uniósł w górę ręce w geście zwycięstwa. Zanim został zatrzymany, chodził po scenie.
- Halo, halo. Nazywam się Stefan W., siedziałem niewinnie w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz - krzyczał ze sceny.
W nocy z 13 na 14 stycznia 2019 roku Adamowicz przeszedł w szpitalu operację. Następnego dnia zmarł, nie odzyskując przytomności. Sekcja wykazała, że miał trzy głębokie rany: jedną w okolicy serca i dwie brzucha.
Stefanowi W. zarzucono dokonanie zabójstwa Pawła Adamowicza w zamiarze bezpośrednim z motywacji zasługującej na szczególne potępienie oraz przestępstwa zmuszenia groźbą innej osoby do określonego zachowania. Obu czynów W. dopuścił się w warunkach powrotu do przestępstwa.
Prokuratura: zabił z zemsty, nie przyznał się do winy
Przesłuchany kilkukrotnie w toku śledztwa oskarżony Stefan W. nie przyznał się winy. - W toku postępowania napisał list otwarty do członków rodziny, w którym przeprosił "za zabicie dobrego człowieka" - mówiła Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Śledczy ustalili, że motyw zabójstwa prezydenta Pawła Adamowicza przedstawiony został "przez oskarżonego Stefana W. w oświadczeniu wygłoszonym przez niego bezpośrednio po dokonaniu ataku".
- Zebrany materiał dowodowy nie pozwala na przyjęcie innej motywacji niż ta przyjęta w początkowej fazie śledztwa. Była to chęć dokonania zemsty z powodu niesłusznego i zbyt wysokiego, według oskarżonego, wyroku za rozboje z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Oskarżony utożsamiał osobę prezydenta miasta Gdańska ogólnie z osobami, które sprawowały wszelką władzę, w tym sądowniczą w czasie, gdy zapadł wobec niego skazujący wyrok - podała prokurator.
Może odpowiadać przed sądem
Po analizie trzeciej opinii ekspertów w sprawie zdrowia psychicznego Stefana W., śledczy przekazali, że miał on ograniczoną poczytalność, co oznacza, że może odpowiadać przed sądem. W takim przypadku sąd może także zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary. Za zabójstwo z motywacji zasługującej na szczególne potępienie grozi pozbawienie wolności na czas nie krótszy niż 12 lat, kara 25 lat pozbawienia wolności albo dożywocie.
Wcześniej dwa zespoły biegłych wydały w sprawie opinie zawierające odmienną ocenę stanu poczytalności podejrzanego w chwili popełnienia zarzuconego mu zabójstwa. Według śledczych "podjęte przez prokuratora czynności nie doprowadziły do wyjaśnienia i wyeliminowania sprzecznych wniosków". Z tego powodu prokuratura powołała trzeci zespół biegłych.
Rodzina i przyjaciele żegnają Pawła Adamowicza
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24