Spadające drony i samochody "zaparkowane na Zatoce Puckiej". Coś zakłóca sygnał GPS nad Bałtykiem

Zdjęcie z drona przed upadkiem
Nagranie ze spadającego drona
Źródło: Andrzej Sipajło
Spadające do wody albo rozbijające się o drzewa drony i mapy, które pokazują, że samochody i rowery są "zaparkowane na Zatoce Puckiej". Coś zakłóca sygnał GPS/GNSS w okolicach Helu i Trójmiasta. Jak tłumaczą specjaliści, może być to tak zwany spoofing. Kto jednak to robi i dlaczego? Hipotez jest kilka. Do sprawy odniósł się we wtorek szef Ministerstwa Obrony Narodowej.

Pierwsi problem zauważyli i nagłośnili operatorzy dronów. Ich sprzęt zaczął się dziwnie zachowywać - wpadał do wody, rozbijał się o drzewa.

- Na cyplu helskim wystartowałem dronem na wysokość 120 metrów, po czym stracił on zupełnie kontrolę z aparaturą sterującą i spadł do wody - powiedział Marcin Włodarczyk, autor profilu "DADDYWITHDRONE".

- Drony uciekają bez jakiejkolwiek kontroli, rozbijają się. To były pojedyncze przypadki, więc ciężko było to na początku zweryfikować, ale w ostatnich dniach fala ucieczek się nasiliła. Na początku nie zdawaliśmy sobie sprawy ze skali tego problemu, ale w miniony weekend wpłynęło do nas ponad 100 zgłoszeń - relacjonował z kolei Wojciech Radwański, autor profilu "B_A_L_T_Y_K".

Dlaczego drony spadają?

W rejonie Morza Bałtyckiego wydano depeszę NOTAM, czyli notę dla jednostek powietrznych. Polska Agencja Żeglugi Powietrznej informuje w niej, że mogą występować zakłócenia sygnału.

- Należy przyznać, zresztą nie jest to tajemnicą, że w tym rejonie Polski mamy od wielu miesięcy do czynienia z zapewne celowym zakłócaniem sygnału - przekazał Marcin Hadaj, rzecznik prasowy Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej 

O zakłócenia, które w ostatnich dniach nasiliły się w okolicach Trójmiasta i Półwyspu Helskiego, zapytaliśmy specjalistów.

Jak wyjaśnił nam prof. dr hab. Andrzej Felski z Wydziału Nawigacji i Uzbrojenia Okrętowego w Akademii Marynarki Wojennej, system GPS, który został zbudowany dla wojska, cywilom został udostępniony w połowie lat 80., ale w najprostszej i najtańszej wersji.

- Te drony, które od kilku dni uciekają, to nie jest żadna rewelacja, takie zjawiska występowały wcześniej - stwierdził.

Jak podkreślił, sygnał GPS można zakłócić przez "jamming" i "spoofing".

- "Jamming", czyli zagłuszanie. To jest tak, jak nazwa wskazuje. Jeżeli chce się z kimś porozumieć, a dookoła będzie duży hałas, to będziemy mieli trudności, ponieważ sygnał satelity, który jest odległy od nas o 20 kilka tysięcy kilometrów (...), dociera wyjątkowo słaby - wyjaśnił profesor.

drony1
Zakłócanie sygnału GPS w ostatnich dniach to przykład spoofingu
Źródło: TVN24

Dodał, że tym razem mamy jednak prawdopodobnie do czynienia ze "spoofingiem".

- Nie do końca wiemy, jak to po polsku przetłumaczyć. Ja to studentom tłumaczę, jako oszustwo, jako podszywanie się. Ktoś nadaje sygnały radiowe, które dla mojego odbiornika wyglądają jak idealne, najlepsze jakościowo sygnały z satelitów. Tyle tylko, że zwierają nieprawdziwe informacje. W efekcie odbiornik w przypadku "jammingu" ma kłopot z odebraniem sygnałów od satelity, a w przypadku "spoofingu" otrzymuje bardzo silne, wyraźne sygnały, ale w efekcie okaże się, że wyliczy moją pozycję zupełnie nie tam, gdzie ja rzeczywiście jestem - wyjaśnia naukowiec. I dodaje: - Jak ja zaplanuję trasę z Helu do Gdyni i nagle mu wychodzi, że jest w Królewcu, to zupełnie musi zmienić trasę, żeby do tej Gdyni dolecieć.

Kto zakłóca?

Por. mar. Łukasz Grzyb, z Akademii Marynarki Wojennej z Wydziału Dowodzenia i Operacji Morskich, biegły sądowy od kwestii dronów, podkreślił, że nie chce bez zbadania zakłóconych sprzętów mówić, skąd pochodzi źródło zaburzeń.

- Jeżeli pilot drona, który na swojej aparaturze widzi, że w pewnym momencie nagle znajduje się w obwodzie królewieckim, w Bałtyjsku, to ewidentnie jest to udokumentowane, że tam jest wskazana ta pozycja. Natomiast czy to jest faktyczna pozycja, z której jest rozsiewany ten sygnał, to należałoby to przebadać bardzo dokładnie i wyciągnąć wnioski - wyjaśnił.

Z kolei profesor Felski przyznał, że Rosja ma urządzenia, które mogłyby zakłócać sygnał.

- Co najmniej od trzech lat w wielu ważnych miejscach na terenie Rosji, na przykład najbliższy dla nas to jest rejon Bałtyjska, Kaliningradu, czyli Królewca, gdzie jest wielka baza wojskowa, stoi układ jammingowy, który zakłóca sygnały na Zatoce Gdańskiej. Drugi taki jest w rejonie Petersburga, trzeci jest w rejonie Murmańska, czwarty - w rejonie Moskwy, i tak dalej. A to są stacjonarne urządzenia. Druga strona medalu - to są małe urządzenia, które wożą Rosjanie na okrętach wojennych i uruchamiają system, który robi zamieszanie w powietrzu w promieniu horyzontalnym - mówi profesor.

Dlaczego Rosjanie zaklocaja sygnal
Dlaczego Rosjanie mogą zakłócać sygnał?
Źródło: TVN24

- Nie wiem, jakie są intencje Rosjan, którzy ten sygnał wysyłają, bo w tej chwili odbywają się ćwiczenia NATO na Bałtyku. Może to jest po prostu złośliwość. Ja raczej bym obstawiał, że to jest obawa, że coś tam do nich przyleci, czego oni się boją, i to jest powszechnie stosowane rozwiązanie przeciwko różnym aparatom autonomicznym, które same się sterują - dodał.

Obecnie na Morzu Bałtyckim odbywają się międzynarodowe ćwiczenia NATO "Baltops 2025". Manewry z udziałem kilkudziesięciu okrętów także mogą zakłócać sygnały GPS przy polskim wybrzeżu.

Czy grozi coś pasażerom statków i samolotów?

Profesor Felski przyznał, że zakłócany sygnał GPS jest szczególnie uciążliwy dla cywilów - operatorów dronów czy turystów, których mapy kierują w złą stronę.

- Jeżeli chodzi o obawy pasażera samolotu, to zapewniam - tam, gdzie jest człowiek, i tam, gdzie jest profesjonalista przede wszystkim, to ma on sposoby, żeby sobie z tym poradzić. Przed epoką GPS-u też pływaliśmy po świecie i to już od kilkuset lat. To nie jest zagrożenie dla statku pasażerskiego, już nie mówię o wojsku, które ma inne rozwiązania, doskonalsze odbiorniki, a poza tym mają zawsze tak zwane backupy, czyli zapasowe rozwiązania - podkreślił profesor.

W połowie maja redakcja "Faktów" TVN informowała o podobnych zakłóceniach sygnału GPS, z którym spotykali się rybacy na Półwyspie Helskim. Wtedy okazało się, że źródłem zakłóceń jest Federacja Rosyjska.

TVN24 Clean_20250616170656(28656)_aac
Spadające drony nad morzem Bałtyckim. Materiał Faktów TVN
Źródło: Fakty TVN

Ministrowie o zakłóceniach GPS

Szef Ministerstwa Obrony Narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz został we wtorek zapytany o zakłócenia GPS na północy kraju.

- Kilka tygodni temu w tej sprawie odbył się specjalny komitet do spraw bezpieczeństwa. Generał Maciej Klisz, dowódca operacyjny, przygotował serię zaleceń dla lotnictwa wojskowego, ale również przekazaliśmy wszystkie informacje dla lotnictwa cywilnego, dla kontroli lotów, dla Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Obserwujemy te zakłócenia, one są obserwowane nad obszarem Morza Bałtyckiego również u naszych sojuszników w państwach natowskich, zarówno w państwach bałtyckich, jak i państwach nordyckich - podkreślił minister.

TVN24 Clean_20250617094510(28944)_aac
Władysław Kosiniak-Kamysz skomentował sprawę spadających dronów
Źródło: TVN24

O sprawę na antenie Polsat News pytany był też minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak. Poinformował, że od dłuższego czasu zajmują się tym służby we współpracy z władzami odpowiedzialnymi za polską przestrzeń powietrzną. Zaznaczył, że nie chce mówić o szczegółach, ale doniesienia te są traktowane bardzo poważnie. - Nie ma co do tego wątpliwości, że Rosja macza w tym palce - stwierdził szef MSWiA.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: