13 lat i dwa miesiące więzienia, a także 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia i 10-letni zakaz prowadzenia pojazdów - to kara, jaką ponieść ma Vadim I., oskarżony o usiłowanie zabójstwa. W Wigilię 2020 roku mężczyzna kierował samochodem pod wpływem alkoholu. Gdy próbował zatrzymać go świadek, wrzucił wsteczny bieg i przejechał po 22-letnim wówczas Jakubie. Poszkodowany trafił do szpitala w ciężkim stanie, wciąż potrzebuje rehabilitacji. Wyrok jest nieprawomocny.
Dramatyczne wydarzenia miały miejsce w wigilijny wieczór 2020 roku w okolicy stacji benzynowej przy ul. Hrubieszowskiej na Gumieńcach w Szczecinie. 22-latek najpierw około 19.45 zadzwonił na policję z informacją, że na stację przyjechał samochodem mężczyzna, który wygląda na pijanego.
Gdy kierowca zorientował się, że może zostać zatrzymany, zaczął gwałtownie cofać i potrącił interweniującego 22-latka. Zniszczył również stojące w pobliżu auta. Po chwili zatrzymała go policja i stwierdziła, że jest pod wpływem alkoholu - miał 1,5 promila w organizmie.
Groziło mu dożywocie
Poszkodowany Jakub trafił do szpitala w ciężkim stanie - samochód przejechał mu po głowie, 22-latek miał połamane żebra, obojczyk i przebite płuco. Poważnie uszkodzony został jego mózg. Lekarzom po dwóch operacjach udało się uratować jego życie.
- Mężczyźnie postawiono zarzut usiłowania zabójstwa wraz ze spowodowaniem ciężkiego i długotrwałego uszczerbku na zdrowiu - informowała na początku stycznia 2021 roku prokurator Alicja Macugowska-Kyszka. To przestępstwo zagrożone nawet dożywotnim więzieniem.
Tuż po wypadku Vadim I. trafił do aresztu, w którym przebywa do dzisiaj. Mężczyzna przyznał się do prowadzenia pod wpływem alkoholu, ale nie przyznał się do usiłowania zabójstwa Kuby. Na większość pytań odpowiadał: "nie wiem" albo "nie pamiętam".
Czytaj więcej: Nie chodzi, nie mówi, sam nie je. Od roku się nie uśmiechnął. Próbował zatrzymać pijanego kierowcę
W poniedziałek I. usłyszał wyrok. Sąd Okręgowy w Szczecinie skazał go na 13 lat i dwa miesiące pozbawienia wolności. Mężczyzna otrzymał także zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na 10 lat, musi również zapłacić 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia dla Jakuba, po 10 tysięcy złotych na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym i Fundusz Pomocy Postpenitencjarnej oraz pokryć koszty sądowe w wysokości 600 złotych. Areszt tymczasowy został przedłużony w celu zabezpieczenia postępowania międzyinstancyjnego, ponieważ - jak tłumaczy sąd - istnieje obawa, że oskarżony ucieknie za granicę.
Rozstrzygnięcie nie jest prawomocne.
Oskarżony: "wyszło, jak wyszło". Sąd nie widzi skruchy
Podczas ogłaszania wyroku sąd podkreślał, że kiedy pokrzywdzony próbował zabrać kluczyki oskarżonemu, pojawił się - zdaniem sądu - zamiar ucieczki za wszelką cenę, bez względu na to, co stanie się z pokrzywdzonym. Izabela Sołtyszewska, przewodnicząca składu sędziowskiego, zaznaczyła, że "stan faktyczny nie budzi żadnych wątpliwości", a oskarżony - nawet pomimo stanu upojenia alkoholowego - był świadomy, co może się stać, gdy wykonywał manewr cofania.
Sędzia dodała, że u oskarżonego nie dopatrzyła się skruchy. Na ostatniej rozprawie I. przeprosił rodziców Jakuba, podkreślając jednocześnie, że nie miał zamiaru zrobić mu krzywdy. - Pan prokurator chce dla mnie wyroku takiego, jakbym wysiadł z auta i zaatakował kogoś jakimś narzędziem. Tak nie było. Po prostu się wystraszyłem i wyszło, jak wyszło - mówił przed ogłoszeniem wyroku.
Rodzice Jakuba powiedzieli dziennikarzom po wyjściu z sali sądowej, że żaden wyrok nie jest w stanie ich zadowolić. - (Jakub - red.) do końca życia będzie musiał się rehabilitować, nie wiemy, jak to będzie (...). Dla mnie 13 lat to jest zdecydowanie za mało - powiedziała Iwona Znojek, matka młodego mężczyzny.
Półtora roku po wypadku mężczyzna powoli odzyskuje sprawność, ale nigdy nie odzyska jej w pełni. Jest pacjentem centrum rehabilitacyjnego w Otwocku pod Warszawą. - Kuba czuje się coraz lepiej, postępy są bardzo widoczne. Rehabilitantki wydrukowały alfabet i porozumiewamy się alfabetem. Kuba mi pokazuje literkę po literce, a ja odczytuję. Ostatnio nam nawet zadał takie pytanie, kiedy wracamy do domu. Dzisiaj mija 16 miesięcy, jak Kuba tam jest, w tym ośrodku. Nie możemy go zabrać do domu, nie możemy przerwać rehabilitacji - podkreśla ze łzami w oczach matka mężczyzny,
Źródło: TVN24 Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: Marcin Kędziora