To była pierwsza taka akcja w Polsce. I pierwsza taka operacja w Stacji Morskiej na Helu. Do późnych godzin nocnych nad stołem sekcyjnym pochylało się kilkadziesiąt osób – weterynarzy, ekspertów, wolontariuszy. Wiadomo już, że znaleziony w Stegnie martwy wieloryb to samiec finwala. Ma ponad 17 metrów, a waży 23 tony. Dlaczego zginął? W dalszym ciągu ustalają to naukowcy.
Pracownicy Stacji Morskiej w Helu potwierdzili już, że olbrzymi samiec to finwal, czyli drugie największe zwierzę na świecie. Ssak waży 23 tony i liczy 17,2 metrów długości. Do tej pory sekcji poddano tylko część jego ciała. O tym, jak przebiega sekcja zwłok na bieżąco relacjonują w sieci dodając zdjęcia z kolejnych postąpień operacji.
Po pierwszych kilkunastu godzinach sekcji, naukowcy stwierdzili, że ssak był chory. - Był bardzo mocno zainfekowany pasożytami - wyjaśnia prof. Krzysztof Skóra, kierownik Stacji Morskiej na Helu. Jak dodaje, powodem pojawienia się pasożytów mogło być ogólne osłabienie organizmu. - Mógł żyć zdecydowanie dłużej - dodaje prof. Skóra.
"Kroimy, mierzymy". Sekcja potrwa nawet kilka dni
- Wczorajsza sekcja trwała do godz. 1 w nocy. Potem przerwa i teraz znów zabraliśmy się do pracy. Co robimy? Po prostu kroimy i mierzymy tego wieloryba, żeby pozyskać niektóre organy do badań. Przygotowujemy też dokumentację fotograficzną - mówił portalowi w południe prof. Krzysztof Skóra ze Stacji Morskiej w Helu.
Już wiadomo, że sekcja zwłok wieloryba potrwa co najmniej kilka dni. Jak podkreśla prof. Skóra to trudna, fizyczna praca, ale warto. - To unikatowe zjawisko. Wszystko to robimy w celach naukowych. Bardzo dziękuję wszystkim osobom, które w tym uczestniczą i nam pomagają - mówi prof. Skóra.
Badania finwala nie są skomplikowane, lecz trudne logistycznie i do tego kosztowne. Takich wydatków nie planuje się w budżetach placówek naukowych, dlatego Stacja Morska w Helu liczy na pomoc finansową państwa.
Gdzie schowają szkielet?
W środę rano, naukowcy poprosili o pomoc w szukaniu specjalnej mroźni, w której można przechować ciało walenia. Jak relacjonuje profesor Skóra - już po kilku godzinach od pojawienia się komunikatu na na jednym z portali społęcznościowych, zaczęły się odzywać pierwsze firmy.
- Najprawdopodobniej jutro stanie specjalny kontener, który umożliwi jego odpowiednie przechowywanie - dodaje.
Następnie, naukowcy rozpoczną poszukiwania firmy, która wypreparuje szkielet wieloryba.
- Robimy taką dokumentację, bo to niezwykle rzadkie zjawisko - wyjaśnia.
Tak inni naukowcy wykorzystali szkielet znalezionego wieloryba:
Widziano go w okolicach Kłajpedy
Na początku wizyta wieloryba w Bałtyku była owiana tajemnicą. A to dlatego, że nikt wcześniej go nie zauważył. Teraz okazuje się, że na olbrzyma natknęli się wcześniej wędkarze.
- Żywego wieloryba widzieli 7 sierpnia 2015. To było ok. 5 km od Kłajpedy. Nie zrobiono żadnych zdjęć do dokumentacji - podała Stacja Morska UG, która informację otrzymała od Litewskiego Muzeum Morskiego.
Do dwóch razy sztuka
Kilunastotonowe zwierzę znaleziono w minioną sobotę u wybrzeża Stegny. Jako pierwsi na miejscu pojawili się członkowie Błękitnego Patrolu WWF, którzy nie mieli wątpliwości, że jest ono martwe. Jeszcze tego samego dnia wieloryba odholowano do Stacji Morskiej w Helu. Tam umieszczono go w basenie portu wojskowego.
W poniedziałek naukowcom udało się wyciągnąć olbrzyma z morza. To pierwsza tak skomplikowana akcja w Polsce. Już o 6 rano walenia próbował podnieść 40-tonowy dźwig. Wkrótce okazało się, że finwal jest za ciężki. Kolejna próbę przeprowadzono tuż po godz. 14.00. Tym razem 200-tonowy dźwig wyciągnął już zwierzę z wody. Potem wieloryb został przetransportowany na plac wskazany przez naukowców Stacji Morskiej.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: FB-Dom Morświna