Dwoje aktywistów organizacji ekologicznej Greenpeace zostało w środę zatrzymanych przez straż graniczną Rosji po tym, jak wspięli się na należącą do koncernu Gazprom platformę wiertniczą Prirazłomnaja na Morzu Peczorskim i przywiązali się do niej linami. Wśród załogi statku Greenpeace był też aktywista z Gdańska, Tomasz Dziemianczuk.
Próbując udaremnić akcję, strażnicy graniczni oddali 11 strzałów ostrzegawczych w kierunku statku "Arctic Sunrise", którym przypłynęli ekolodzy. Zagrozili też otwarciem ognia do jednostki, jeśli ta nie odpłynie. Greenpeace zarzucił straży granicznej nieproporcjonalne użycie siły. W zamyśle organizacji akcja miała być pokojowym protestem zmierzającym do powstrzymania rosyjskiego giganta paliwowego przed eksploatacją zasobów ropy w Arktyce.
Gdańszczanin na statku
Rosyjska koordynatorka projektu arktycznego Greenpeace Jewgienija Bielikowa przekazała, że w akcji na platformie w pobliżu północno-wschodniego wybrzeża Rosji uczestniczyło sześcioro działaczy organizacji. - Zatrzymani to obywatele Szwajcarii i Szwecji. Obecnie przebywają na statku straży przybrzeżnej. Otrzymaliśmy informację, że są przetrzymywani w charakterze „gości” – informuje rzecznik prasowy Greenpeace Polska Jacek Winiarski. Jak dodaje, wśród załogi "Arctic Sunrise" jest obywatel RP, aktywista z Gdańska. Tomasz Dziemianczuk aktywnie działa w Greenpeace od 2004 roku. – Nic mu się nie stało, bo był na pokładzie. Jest cały i zdrowy – dodaje.
- Tomek najpierw był wolontariuszem, potem lokalnym koordynatorem, wspinaczem i kierowcą łódek. Jest czynnie zaangażowany w kampanie prowadzone przez Greenpeace na terenie Polski i w innych częściach świata - informuje Winiarski.
„Ryzyko plamy ropy”
Greenpeace wydał komunikat, w którym oznajmia, że Gazprom "zamierza rozpocząć produkcję na platformie Prirazłomnaja w pierwszym kwartale 2014 roku, co stanowi ryzyko wystąpienia plamy ropy w strefie trzech rezerwatów naturalnych, chronionych według rosyjskiego prawa". Greenpeace już rok temu przeprowadził akcję na platformie Prirazłomnaja, by zaprotestować przeciwko jej działalności w Arktyce. Zdaniem działaczy ewentualny wyciek ropy w tym miejscu miałby katastrofalne skutki dla środowiska naturalnego w regionie. Wiercenia tam powinny być zakazane, przynajmniej do czasu, aż Gazprom opracuje przekonujący plan likwidacji skutków ewentualnego wycieku - postuluje Greenpeace.
Ekstremalne warunki pogodowe
Ponadto organizacja oskarża także koncerny zachodnie o to, że działają w Rosji, by korzystać z mniej rygorystycznych niż w ich własnych krajach przepisów dotyczących ochrony środowiska. Ze względu na ekstremalne warunki pogodowe w Arktyce - niskie temperatury, sztormy i góry lodowe - naukowcy oceniają prawdopodobieństwo wypadku i wycieku jako bardzo wysokie, a skutki takiej katastrofy jako o wiele cięższe do usunięcia niż w przypadku wycieku na platformie BP w Zatoce Meksykańskiej w 2010 roku. Dla Rosji podbój Arktyki jest celem strategicznym. Złoże, na którym znajduje się Prirazłomnaja, oceniane jest na 526 mln baryłek ropy. Jego eksploatacja ma duże znaczenie dla Rosji, walczącej o utrzymanie się w czołówce światowych producentów ropy naftowej.
Rosjanie oddali strzały ostrzegawcze:
Autor: aja/roody / Źródło: PAP, TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Greenpeace