|

Kampania dla młodych heteroseksualnych mężczyzn? "Głos kobiet może być decydujący"

Eksperci doradzają kobietom "głosowanie kierunkowe"
Eksperci doradzają kobietom "głosowanie kierunkowe"
Źródło: TVN24
W tegorocznej kampanii prezydenckiej cicho było o prawach kobiet. Skupiono się na kwestiach związanych z obronnością, geopolityką, bezpieczeństwem. - Można powiedzieć, że kampania skierowana jest do heteroseksualnych młodych mężczyzn. I to jest światowy trend, bo to samo obserwowaliśmy w USA. Czy kobiety mogą się obrazić i zostać w domu? Oczywiście, ale to byłby błąd. Bo to one mogą mieć decydujący wpływ na wynik wyborów prezydenckich - mówi dr Paweł Stępień, politolog.
Artykuł dostępny w subskrypcji
Kluczowe fakty:
  • W pierwszej turze wyborów więcej kobiet zagłosowało na Rafała Trzaskowskiego. Czy po jego spotkaniu przy piwie ze Sławomirem Mentzenem zagłosują na kandydata KO jeszcze raz?
  • Co zrobią młode kobiety o lewicowym światopoglądzie, które głosowały na Adriana Zandberga czy Magdalenę Biejat?
  • Kampania prezydencka to, zdaniem ekspertów, pokaz siły "samców alfa". Czy kandydaci, którzy wcześniej mówili o prawach kobiet, teraz o nich zapomnieli?
  • Eksperci są zgodni: kobiety powinny iść głosować. Brak ich głosu może przyczynić się do zwycięstwa kandydata, który uosabia to, co nazywane jest "toksyczną męskością".
  • Eksperci radzą: jeśli kobiety mają wątpliwości, niech jeszcze raz obejrzą spotkanie Trzaskowskiego z Mentzenem. I nie sugerują się wspólnym piwem.

W tegorocznej kampanii prezydenckiej właściwie zniknęły sprawy związane z prawami kobiet. Dwie kandydatki reprezentujące lewicowe poglądy skupiły się na innych tematach. Magdalena Biejat na mieszkalnictwie, warunkach pracy i szeroko pojętej równości. Joanna Senyszyn mówiła o konieczności rozdziału państwa od Kościoła i przy okazji, dzięki autentyczności, stała się fenomenem tej kampanii, burząc stereotypowe postrzeganie polskiej seniorki.

Wystąpienie Joanny Senyszyn na placu Bankowym w Warszawie
Źródło: TVN24

Z drugiej strony wśród osób ubiegających się o urząd prezydenta przeważali mężczyźni, nierzadko z konserwatywnym, by nie powiedzieć mizoginicznym światopoglądem. I to oni zyskali największe poparcie wyborców.

Tymczasem eksperci podkreślają, że to właśnie głosy kobiet mogą mieć decydujący wpływ na ostateczny wynik wyborów prezydenckich. Czy kobiety pójdą tłumnie do urn? I jak zagłosują?

Kobiety nie głosowały na kobiety

Przyjrzyjmy się, jak głosowały kobiety w pierwszej turze wyborów 18 maja.   

Według sondażu late poll Ipsos dla TVN24, Polsat News i TVP, w wyborach prezydenckich wzięło udział 66,4 procent kobiet i 67,1 procent mężczyzn.

Jakie poparcie otrzymali kandydaci, którzy staną w szranki w drugiej turze wyborów? 34,1 procent kobiet oddało głos na kandydata Koalicji Obywatelskiej Rafała Trzaskowskiego, a 30,8 procent na startującego z poparciem PiS Karola Nawrockiego.

Inaczej wyglądała sytuacja w przypadku głosujących mężczyzn. Na Nawrockiego oddało głos 28,6 procent panów, Trzaskowski zdobył w tej grupie 28 procent.

W przypadku głosów oddanych na kandydata Konfederacji Sławomira Mentzena, który uzyskał 14,5 procent głosów, 10,4 procent głosów oddały kobiety, a 20,9 procent mężczyźni.

Na dwie kandydatki Lewicy: Magdalenę Biejat i Joannę Senyszyn, oddano kolejno 4,1 i 1,4 procent głosów. W tych grupach 5,6 procent kobiet oddało głos na Biejat, a 1,4 procent na Senyszyn.

Dlaczego kobiety nie głosowały na kobiety?

- Jest to związane z tym, że wyborcy szacują szanse kandydata na dostanie się do drugiej tury. Wyborczynie nie chciały zmarnować głosu - tłumaczy w rozmowie z TVN24+ prof. Dorota Piontek z Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Dodaje, że Magdalena Biejat miała niskie notowania w sondażach. - Ona nie do końca eksponowała agendę czysto kobiecą. Oczywiście ta agenda jest jej bliska, ale w końcówce kampanii eksponowała tematy związane z mieszkalnictwem i pracą - podkreśla politolożka.

Kampania dla mężczyzn?

Eksperci zauważają jednak, że tegoroczna kampania prezydencka była raczej skierowana do młodych heteroseksualnych mężczyzn. Dlaczego?

- Najważniejszy jest tu kontekst międzynarodowy. Brak kwestii światopoglądowych, jak prawa kobiet czy mniejszości, obserwowaliśmy również w Stanach Zjednoczonych. Nie ma tego, bo taki jest ogólny zwrot w polityce światowej - mówi dr Paweł Stępień, politolog z Katedry Systemów Politycznych Uniwersytetu Łódzkiego. - Dominacja mężczyzn wśród kandydatów spowodowała, że kwestii dotyczących kobiet było dużo mniej, chociaż to błąd obydwu głównych kandydatów. Trzaskowski był przecież kojarzony ze wspieraniem praw kobiet i wynoszeniem ich na piedestał polityczny, ale się z tego wycofał. Z pewnych względów przestało to być modne, to tak zwana mądrość etapu.

Biejat wzywa do głosowania, Senyszyn przekazuje czerwone korale. Trwa akcja "Kobiety na wybory"
Źródło: Maciej Knapik/Fakty TVN

Zdaniem dr. Stępnia kampania była wręcz pokazem siły "samców alfa", którzy w debatach usiłowali zdominować "męskimi tematami" retorykę kampanii.

- Kobiety, zwłaszcza te mniej konserwatywne, mogą czuć się urażone, bo w 2023 roku zmiana władzy nastąpiła dzięki ich głosom. A jednak teraz skupiono się na mężczyznach, na ich reakcji, mobilizacji choćby elektoratu Konfederacji, pomijając w dużej mierze własny elektorat kobiecy. Czy kobiety mogą się obrazić i zostać w domu? Oczywiście, ale to byłby błąd. Bo to one mogą mieć decydujący wpływ na wynik wyborów prezydenckich - uważa dr Stępień.

Zwracam uwagę, że część kobiet mogła odebrać spotkanie przy piwie Rafała Trzaskowskiego ze Sławomirem Mentzenem jako zdradę. W końcu kandydat Konfederacji mówił wcześniej publicznie, że aborcja jest niedopuszczalna bez względu na przyczynę ciąży, a urodzenie dziecka z gwałtu nazwał wprost "nieprzyjemnością". 

Według Mentzena kobieta powinna mieć obowiązek urodzić poczęte z gwałtu dziecko. Co na to jego partia?
Źródło: Katarzyna Kolenda-Zaleska/Fakty TVN

- W tej kampanii widzę różne nieprzemyślanie działania i to piwo z Mentzenem jest takim przykładem. Dlaczego? Bo Trzaskowski w trakcie spotkania z Mentzenem wypadł bardzo dobrze, mówił o lewicowych wartościach, ważnych dla kobiet, wrócił do tych kwestii po pierwszej turze wyborów. Ale piwo z Mentzenem to przykryło - mówi dr Stępień. - Chciałbym powiedzieć kobietom, które poczuły się zdradzone, by zobaczyły i odsłuchały raz jeszcze przebieg tego spotkania, zwróciły uwagę na to, co mówi Trzaskowski, bo tam jest jego credo. Zachęcałbym, by tym piwem się nie sugerowały.

"Tak jakby przejęli Mentzena dla siebie. Bardzo dobry ruch sztabowców"
Źródło: TVN24

Aktywistki wypalone

Rozmawiam z jedną z aktywistek feministycznych. Nie chce wypowiadać się pod nazwiskiem.

Podkreślam, że w tegorocznej kampanii prezydenckiej nie było widać nie tylko postulatów związanych z prawami kobiet wśród kandydatów, ale i zbytniego zaangażowania środowisk kobiecych w profrekwencyjne działania. Dlaczego?

Mówi mi, że aktywistki ze środowisk kobiecych są już wypalone. I podkreśla, że przez prawie dwa lata aktualnie rządzący nie dotrzymali danych kobietom obietnic. Ze "100 konkretów na 100 dni rządu", które ogłosił premier Donald Tusk, nie spełniono tych, które były na sztandarach środowisk feministycznych, jak legalna aborcja do 12. tygodnia ciąży. A to dzięki kobietom KO, Lewica i Trzecia Droga dostały w wyborach parlamentarnych w 2023 roku tyle głosów, by mieć zdolność do zbudowania rządzącej dziś koalicji. Czy pójdzie głosować w niedzielę? Pójdzie, ale niechętnie.

Prof. Dorota Piontek przyznaje, że nie dziwi się wypaleniu aktywistek.

- Przez lata wykonywały świetną robotę. Pojawiły się aktywistki nie tylko w dużych miastach, ale i w małych miejscowościach, kobiety się odważyły i pokazały swoją siłę, a ich frekwencja miała bezpośredni wpływ na wynik wyborczy w 2023 roku. Za rządy PiS zapłaciły przecież ogromną cenę. W tegorocznej kampanii prezydenckiej tematy związane z prawami kobiet schowano. Posłanka Monika Rosa zapowiadała działania profrekwencyjne, których adresatkami będą kobiety, ale nie było jej widać. I to jest rzeczywiście rzecz zaskakująca. Najwyraźniej podjęto strategiczną decyzję o tym, że kandydat KO będzie się pozycjonował centroprawicowo, co natychmiast ograniczyło ekspozycję postulatów związanych z kobietami. Moim zdaniem to był błąd - komentuje Piontek.

Politolożka podkreśla jednak, że ewentualna odmowa kobiet, brak udziału w wyborach w najbliższą niedzielę to automatyczny głos na kandydata, który reprezentuje wszystko, co nazywamy "toksyczną męskością".

- Profil osobowościowy, który się wyłania z doniesień medialnych, pokazuje Karola Nawrockiego jako człowieka, nad którym nikt nie zapanuje. Ta toksyczna męskość będzie rzutowała nie tylko na relacje polityczne, ale również na te związane z codziennym funkcjonowaniem społecznym. Rozumiem kobiety, które myślą: "głos na Trzaskowskiego to legitymizowanie braku działań rządu w naszych sprawach". Ale równocześnie brak głosu to przyczynienie się do ewentualnego zwycięstwa Nawrockiego. Mam nadzieję, że kobiety pójdą głosować, ich mobilizacja jest teraz kluczowa - podkreśla prof. Piontek.

Sztabowcy postawili na starszych

Dr Michał Kotnarowski, socjolog i politolog z Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk, podkreśla, że jeszcze przed wyborami w 2023 roku w badaniach zauważano wzrost zaangażowania kobiet w kwestie polityczne.

- Kobiety były aktywne politycznie, organizowały strajki, podpisywały petycje, ale jednocześnie malało poczucie wpływu na politykę. Jaki wpływ odczuwają dziś? Środowiska kobiece mają prawo czuć się sfrustrowane. Sztabowcy Trzaskowskiego postawili na bardziej konserwatywny elektorat, na osoby starsze. Nie wyciągali na sztandar praw kobiet czy mniejszości, bo bali się, że oberwą w tych sprawach. Tak przecież stało się podczas kampanii Kamali Harris w USA. Zresztą nie mają się czym chwalić, bo przez prawie dwa lata rządów te kwestie nie były poruszane i kobiety słusznie im to wytykają. Natomiast popierany przez PiS kandydat to gwarancja tego, że te tematy nie będą poruszone, że sytuacja zmieni się na gorszą. I tu zachęcam do koncepcji tak zwanego głosowania kierunkowego - wskazuje dr Kotnarowski.

Co to oznacza?

- Głosowanie na polityka, który może nie spełnia wszystkich moich postulatów, ale jego wybór nie grozi zmianą na gorsze. Może nawet będzie zmiana na lepsze. I choć nie stanie się to, czego byśmy pragnęli, to zmiana będzie w kierunku, którego byśmy oczekiwali. Jeśli strona progresywna odpuści wybory, to nie poprawi sobie życia - tłumaczy socjolog.

Kotnarowski przewiduje, że jeśli Trzaskowski wygra, to kobiety będą mu mocno patrzeć na ręce.

- Już nie będzie wymówek, że jest przecież Andrzej Duda, który wszystko blokuje - zaznacza.

Dr Paweł Stępień dodaje, że z niejednych badań wynika, iż Polacy stają się coraz mniej religijni, coraz bardziej otwarci na różnorodność.

- I o tym politycy też powinni pamiętać, bo widać to już w głosowaniach młodych ludzi. Tam duopol to kobiety o lewicowym światopoglądzie kontra konserwatywni mężczyźni - podkreśla.

- A takiej sytuacji nie było jeszcze w historii nowoczesnej polskiej polityki. Rządzący tu właśnie powinni skierować swoją uwagę i wyciągnąć wnioski - podsumowuje prof. Dorota Piontek.

Czytaj także: