Lekarzom udało się przywrócić 27-latkowi własny rytm serca, wzrosła też temperatura jego ciała. Rokowania co do stanu zdrowia młodego mężczyznę, którego w skrajnej hipotermii, znaleziono w środę w lesie w pobliżu Kartuz (woj. pomorskie) sa trudne. Lekarze ratują go ta samą metodą co dwuletniego Adasia w Krakowie.
- Pacjent żyje, jego stan w dalszym ciągu oceniamy jako ciężki. Udało nam się podnieść temperaturę głęboką, czyli mierzoną w przewodzie pokarmowym do 36,9 stopni Celsjusza. Temperatura powierzchowna też wzrosła do 28 stopni Celsjusza – poinformował dr Tomasz Stefaniak, lekarz naczelny Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku.
Jak powiedział, rokowania nadal są bardzo trudne. - Pierwszy etap leczenia zakończyliśmy sukcesem. Dzięki ogrzaniu organizmu udało się przywrócić mężczyźnie własny rytm serca – wyjaśnił.
Pacjent przebywa obecnie w Klinice Kardiochirurgii UCK.
Był w skrajnej hipotermii
27-latka w stanie skrajnej hipotermii - nieprzytomnego i nagiego - znaleźli w środę w lesie w pobliżu Kartuz (woj. pomorskie) pracownicy remontujący tory kolejowe. Temperatura jego ciała wynosiła tylko 22 stopnie Celsjusza.
Mężczyzna trafił do szpitala w Kartuzach. Żeby uratować 27-latka trzeba było sprowadzić z Gdańska urządzenie do mechanicznej kompresji klatki piersiowej. Dopóki sprzęt nie przyleciał do Kartuz ratownicy masowali klatkę piersiową mężczyzny. Kiedy maszyna była już na miejsc,u lekarze zdecydowali się zastosować metodę pozaustrojowego utlenowania krwi, czyli ECMO.
Na razie policja nie prowadzi żadnych czynności w związku ze znalezieniem mężczyzny. - Musimy poczekać aż się obudzi. Nie wiadomo,co się stało i jak się znalazł w tym miejscu - mówi Jarosława Krefta z kartuskiej policji.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: w/i / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24