Spłonęła hala firmy. Wcześniej kamery monitoringu zarejestrowały włamywaczy

Z sejfu zniknęło trzy tysiące złotych, godzinę później spłonęła hala firmy
Na filmie widać, jak sprawcy włamują się do firmy. Godzinę później budynek spłonął
Źródło: Wireland
Kamery monitoringu zarejestrowały trzech sprawców, którzy włamali się do firmy w Bytowie (Pomorskie). Przez ponad dwie godziny plądrowali biuro, swobodnie poruszali się też po innych pomieszczeniach. Na filmie widać, jak mężczyźni przechodzą, trzymając coś w rękach. Kilkadziesiąt minut później wybucha pożar. Budynek doszczętnie spłonął, pozbawiając 42 osoby miejsca pracy. Sprawę bada prokuratura.

Do pożaru hali doszło w nocy z 23 na 24 listopada. W tym czasie, kilkadziesiąt metrów dalej, trwała impreza pracownicza z okazji 50-lecia firmy.

- Bawiliśmy się tam. Ja też, jako prezes firmy, tam byłem - opowiada Henryk Recław, prezes firmy Wireland.

- Po godzinie drugiej przyszedł dozorca i powiedział, że jest dym i widzi malutki ogień - dodaje.

Jak się okazało, niewielki ogień zaczął szybko się rozprzestrzeniać. Pracownicy wezwali straż pożarną, jednak hali nie udało się uratować - doszczętnie spłonęła.

Po pożarze straty oszacowano na około dziewięć milionów złotych.

Miejsce pracy straciły 42 osoby. Prezes firmy jednak uspokaja - nikt z nich nie stracił pracy.

Włamanie

Na terenie zakładu jest 41 kamer monitoringu. Jedna z nich tej nocy nie działała. Kiedy Recław przejrzał nagrania, okazało się, że przed pożarem doszło do włamania.

Na filmie widać, że po godzinie 23 nieznany mężczyzna wchodzi na dach.

- Mniemamy, że wszedł wewnętrzną drabinką przez wc do stolarni. Około siedem minut później, też mamy to na monitoringu, dwóch kolejnych włamywaczy wskakuje do stolarni - opowiada prezes.

Na filmie widać, jak mężczyźni przeszukują sekretariat firmy i wyłamują drzwi. Okazało się później, że z sejfu zginęły trzy tysiące złotych.

Jak widać na nagraniu, trzech sprawców włamania było na terenie firmy jeszcze przed godziną pierwszą w nocy. Kilkadziesiąt minut później wybuchł pożar.

- Łączymy to włamanie z późniejszym pożarem - mówi Recław.

Prokuratura

Od zdarzenia minął tydzień, jednak sprawców włamania jeszcze nie ustalono.

Recław twierdzi, że na nagraniach z monitoringu widać, że mężczyźni sprawnie poruszali się po terenie zakładu. Dlatego podejrzewa, że mogli to być pracownicy firmy.

Policja, tuż po zdarzeniu przeprowadziła oględziny i przesłuchała świadków. Jak poinformował TVN24 st. asp. Michał Gawroński, oficer prasowy policji w Bytowie, Prokuratura Rejonowa w Bytowie prowadzi śledztwo w tej sprawie.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: MAK/mś / Źródło: tvn24

Czytaj także: