Naczelnik Ochotniczej Straży Pożarnej z gdańskiego Sobieszewa był świadkiem kolizji. Jej sprawca się nie zatrzymał i pojechał dalej. W pogoń za nim ruszył strażak ochotnik, a w jej trakcie uszkodził swoje auto. - Nie mogłem pozwolić, aby komuś stała się krzywda - mówi. Kierowcę zatrzymał wraz z innym mężczyzną. Policja przekazuje, że uciekający sprawca kolizji miał niemal trzy promile alkoholu w wydychanym powietrzu.
Do zdarzenia doszło w niedzielę (10 lipca) wieczorem w Gdańsku. Naczelnik ochotniczej jednostki straży z gdańskiego Sobieszewa Wojciech Paszkiewicz był świadkiem stłuczki.
- Widziałem, jak samochód wjeżdża w inny pojazd, oczekujący na wjazd na rondo - relacjonuje Paszkiewicz. I dodaje: - Wysiadłem, żeby zareagować, ale zobaczyłem, że samochód czym prędzej oddala się z miejsca zdarzenia.
Naczelnik próbował odciąć drogę ucieczki sprawcy kolizji i zajechał mu drogę. Efekt? Jego auto zostało uszkodzone. Mimo to pojechał dalej, a po około kilometrze udało mu się zatrzymać kierowcę. W pogoń za piratem drogowym ruszył też jeden z poszkodowanych przez niego mężczyzn. To on - wraz z naczelnikiem OSP - odebrał kierowcy kluczyki i pilnował go aż do przyjazdu policji.
Kierowca był pijany
"Po rozmowie ze świadkami zdarzenia policjanci ustalili, że mieszkaniec gminy Pruszcz Gdański nie zachował szczególnej ostrożności podczas skrętu w prawo i uderzył w stojący przed skrzyżowaniem na ul. Turystycznej samochód osobowy" - przekazała gdańska policja w komunikacie. Jak informują służby, badanie alkomatem wykazało u kierowcy - obywatela Ukrainy - prawie trzy promile alkoholu w wydychanym powietrzu.
- Za kierowanie samochodem w stanie nietrzeźwości grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności, zakaz prowadzenia pojazdów i wysoka grzywna. Spowodowanie wypadku w stanie nietrzeźwości zagrożone jest karą nawet do 12 lat pozbawienia wolności - przekazują gdańscy policjanci.
Naczelnik OSP: nie mogłem pozwolić, aby komuś stała się krzywda
- Obecnie samochód czeka na wycenę rzeczoznawcy i w tej chwili nie nadaje się do użytku. To tylko przedmiot, nie mogłem pozwolić, aby komuś stała się krzywda - mówi prezes OSP.
"To typowy odruch strażaka" - podsumowują zachowanie naczelnika jego koledzy z OSP Gdańsk-Sobieszewo.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: OSP Gdańsk-Sobieszewo