Szpital Wojewódzki w Koszalinie od poniedziałku wstrzymał przyjęcia pacjentów na oddział neurologiczny, choć nie zgodził się na to wojewoda. - Jesteśmy do tego zmuszeni z powodu wystąpienia siły wyższej, jaką jest brak kadry – przekazała rzeczniczka szpitala Marzena Sutryk. Mieszkańcy miasta protestują przeciw zamknięciu neurologii w koszalińskim szpitalu.
Szpital Wojewódzki w Koszalinie zawiesił oddział neurologiczny - zapowiadaliśmy to w ubiegłym tygodniu, choć wojewoda zachodniopomorski Zbigniew Bogucki odmówił wydania zgody dla dyrekcji szpitala na zawieszenie pracy Oddziału Neurologii wraz z pododdziałami udarowym i leczenia padaczek od 15 maja do 15 listopada. Negatywną opinię w tej sprawie wydał też zachodniopomorski Narodowy Fundusz Zdrowia.
Decyzja wojewody zaskoczeniem dla szpitala
Dyrekcja placówki wydała w poniedziałek - po odebraniu przez placówkę decyzji wojewody – oświadczenie w tej sprawie. „W obecnej sytuacji szpital z przykrością informuje, że nie ma wyjścia i jest zmuszony – z powodu wystąpienia siły wyższej, jaką jest brak kadry – zaprzestać realizacji świadczeń w zakresie neurologii i od 15.05.2023r. musi wstrzymać przyjęcia pacjentów do Oddziału Neurologii. Niezależnie od tego szpital jest zmuszony złożyć odwołanie od decyzji wojewody zachodniopomorskiego do ministra zdrowia” – czytamy w oświadczeniu podpisanym przez rzecznik szpitala Marzenę Sutryk.
Napisała w nim, że szpital z „zaskoczeniem” przyjął decyzję wojewody zachodniopomorskiego. „Wniosek szpitala w sprawie zawieszenia Oddziału Neurologii był spowodowany brakiem kadry lekarskiej w Oddziale - część lekarzy nie zgodziła się na przedłużenie kontraktów od 1.06.2023r., tłumacząc swoje decyzje względami osobistymi, przepracowaniem i przemęczeniem oraz falą hejtu płynącego z zewnątrz; w konsekwencji braki kadrowe nie pozwalają na zapewnienie bezpieczeństwa zdrowotnego pacjentów wymagających leczenia z zakresu neurologii” – można przeczytać w oświadczeniu szpitala.
Zobacz też: Szpital likwiduje oddział patologii ciąży
Szpital: potrzebujemy pomocy
Wskazano w nim, że „odmowa wojewody zachodniopomorskiego w żaden sposób nie zmienia trudnej sytuacji kadrowej w Oddziale”. „Należy tu podkreślić, że Urząd Marszałkowski i zarząd województwa odpowiadają za infrastrukturę szpitalną, natomiast za organizację systemu opieki zdrowotnej i tym samym za wykształcenie i zapewnienie kadry medycznej w jednostkach na terenie województwa odpowiada wojewoda zachodniopomorski” – przekazała Sutryk w oświadczeniu.
Poinformowano w nim także, iż placówka wielokrotnie zwracała się z prośbą o wsparcie w pozyskanie kadry lekarskiej u wojewody zachodniopomorskiego oraz u konsultanta wojewódzkiego ds. neurologii. „Bez efektu. Jednocześnie szpital nie zaniechał ze swojej strony starań o pozyskanie lekarzy. Rozmowy trwają. Potrzebny jest czas i spokój, by można było skompletować załogę, która poprowadzi Oddział Neurologii w sposób bezpieczny dla pacjentów. W tym zakresie szpital potrzebuje pomocy ze strony wojewody zachodniopomorskiego” – wskazano w oświadczeniu.
Przez siłę wyższą
Przepis art. 34 ust. 8 Ustawy z dnia 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej daje możliwość czasowego zaprzestania działalności leczniczej w związku z wystąpieniem siły wyższej. Zgodnie z wykładnią, o czym informuje m.in. mazowiecki Urząd Wojewódzki w Warszawie, „>>siła wyższa<< jest to zdarzenie, którego źródło znajduje się na zewnątrz działalności podmiotu leczniczego i którego nie można było przewidzieć, uniknąć, ani zwyczajnymi środkami przed nim się zabezpieczyć, nawet przy dołożeniu najwyższej staranności. Wskutek powyższego sytuacja, w której np. następuje awaria sprzętu medycznego czy strajkują lekarze i występują związane z tym trudności ze znalezieniem kadry do pracy, nie mogą być potraktowane jako siła wyższa”.
Wojewoda zachodniopomorski w wydanej 12 maja br. decyzji, o której urząd poinformował media w poniedziałek, zaznaczył, że „kluczowym elementem leczenia udarów jest czas rozpoczęcia diagnostyki i wdrożenia efektywnego leczenia w postaci trombolizy lub trombektomii, uzależniony od czasu transportu pacjenta do właściwego ośrodka”. „Zamknięcie oddziału spowoduje znaczne wydłużenie czasu transportu i ograniczenie szansy pacjenta na wdrożenie właściwego leczenia” – ocenił Bogucki.
Wojewoda boi się kryzysu
W ocenie wojewody sześciomiesięczna przerwa w pracy oddziału, mającego do dyspozycji 29 łóżek, „może doprowadzić do kryzysu w opiece neurologicznej” we wschodniej części województwa, do pogorszenia jakości udzielanych świadczeń w pozostałych ośrodkach. „Ma to tym większe znaczenie, że nadchodzi okres wzmożonego ruchu turystycznego, a więc wzrostu liczby potencjalnych pacjentów przebywających w pasie nadmorskim” – argumentował wydaną decyzję Bogucki.
ZOBACZ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN: Wzrost płacy minimalnej lekarzy o 19 złotych brutto. "To budzi głęboką frustrację"
Wyraził obawę, że w związku z pilnymi transportami pacjentów z udarem, mogłyby wystąpić braki w dostępności do zespołów ratownictwa medycznego, co mogłoby doprowadzić do kryzysu w systemie Państwowego Ratownictwa Medycznego we wschodniej części województwa. Zaniepokoił go także „sposób zarządzania oddziałem” i nadzór sprawowany przez zarząd województwa zachodniopomorskiego.
Dyrekcja Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie ma 14 dni na odwołanie się od decyzji wojewody do ministra zdrowia.
Szpital szukał lekarzy już od lutego, ale problemy kadrowe pojawiały się już wcześniej. Placówka w ubiegłym roku pod koniec wakacji zawiesiła działalność oddziału neurologii na dwa miesiące. Od października oddział znów został otwarty.
Mieszkańcy wyszli na ulice
Dla pacjentów oznacza to, że na razie nie będą już przyjmowani na oddział. Ci, którzy już się tam leczą, mogą kontynuować leczenie tylko do końca maja. Potem zostaną wypisani lub skierowani do innych szpitali.
Z decyzji o zawieszeniu oddziału skrajnie niezadowoleni są mieszkańcy, którzy skrzyknęli się przez internet. W niedzielę 14 maja wyszli na ulice. Decyzję władz szpitala nazywają "skandaliczną". - Decyzja ta wywołała ogromne oburzenie wśród mieszkańców miasta i okolic. Zamierzają oni wziąć sprawy w swoje ręce i stanąć razem tłumnie w obronie tego oddziału – przekazał jeden z organizatorów Tomasz Piskorowski.
Kilkaset osób przeszło ulicami miasta od koszalińskiego ratusza pod szpital. Tam wyrazili swoje niezadowolenie. Ich zdaniem brak oddziału zagraża nie tylko ich zdrowiu, ale także turystów, którzy tłumnie przyjeżdżają w okolice Koszalina w sezonie letnim.
- Zlikwidowanie oddziału neurologicznego grozi śmiertelnie mieszkańcom naszego miasta. Teraz będziemy musieli dojeżdżać 250 kilometrów do Szczecina, bądź do Gdańska, czy bliżej do Kołobrzegu, gdzie mają mały oddział, a czas się liczy - denerwowała się jedna z mieszkanek. - Teraz, jeśli ktoś będzie miał udar, to jest duża szansa, że umrze - dodała.
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24