"Nie zatrzymamy się, dopóki rząd nie odejdzie". Prezydent odpowiada

Protesty w Peru
W czasie antyrządowego protestu w Limie w Peru doszło do starć z policją
Źródło: Reuters
Pomimo narastających protestów, tymczasowy prezydent Peru Jose Jeri ogłosił, że nie zamierza ustąpić ze stanowiska, które zajmuje od tygodnia. Wcześniej władze kraju zapowiedziały wprowadzenie stanu wyjątkowego.

Jose Jeri wykluczył ustąpienie z urzędu mimo masowych protestów, w których zginęła jedna osoba, a ponad 100 zostało rannych. Władze zapowiedziały stan wyjątkowy w Limie, a demonstranci wzywają do strajków.

Protesty wybuchły we wrześniu i dotyczyły głównie narastającej przestępczości i korupcji. Demonstranci domagają się też rezygnacji Jeriego, który został tymczasowym prezydentem 10 października, po odwołaniu przez parlament niepopularnej prezydentki Diny Boluarte.

W czwartek Jeri wykluczył jednak dymisję. - Moją odpowiedzialnością jest utrzymanie stabilności kraju. To jest moja odpowiedzialność i mój obowiązek. Jestem całkowicie przekonany, że wspólną pracą możemy to osiągnąć - powiedział dziennikarzom.

Aktywiści pokolenia Z: nie zatrzymamy się

W środę wieczorem w czasie protestu zwołanego przez młodych aktywistów z pokolenia Z, pracowników transportu i inne grupy w Limie doszło do starć z policją, w których zginęła co najmniej jedna osoba. Biuro rzecznika praw obywatelskich informowało również o 24 rannych demonstrantach i 80 policjantach, a stowarzyszenie dziennikarskie – o 10 rannych dziennikarzach.

Władze przyznały, że 32-letni uczestnik protestu zmarł w szpitalu po postrzeleniu przez policjanta. Zapowiedziano śledztwo w tej sprawie, a prezydent Jeri wyraził ubolewanie z powodu śmierci mężczyzny.

Premier Ernesto Alvarez oświadczył w czwartek, że "w najbliższych godzinach" jego rząd ogłosi w aglomeracji Limy stan wyjątkowy, by wspomóc walkę z przestępczością. Nie wykluczył przy tym wprowadzenia godziny policyjnej.

Aktywiści z pokolenia Z, jedna z głównych sił napędowych protestów, ogłosili tymczasem bezterminowy strajk generalny w reakcji na śmierć 32-latka. "Nie zatrzymamy się, dopóki rząd nie odejdzie (...)" – napisali w komunikacie opublikowanym w mediach społecznościowych.

Kryzys bezpieczeństwa i odwołanie prezydent Peru

Głównym powodem manifestacji, które odbyły się między innymi w Arequipie, Cuzco i Puno, był sprzeciw wobec narastającego problemu przestępczości zorganizowanej, w tym rosnącej liczby morderstw i przypadków wymuszeń haraczy. Kryzys bezpieczeństwa wewnętrznego doprowadził do tego, że 10 października jednoizbowy parlament Peru usunął ze stanowiska prezydent kraju Dinę Boluarte.

Dina Boluarte na zdjęciu z 16 listopada 2024 roku
Dina Boluarte na zdjęciu z 16 listopada 2024 roku
Źródło: Renato Pajuelo/EFE/PAP/EPA

Po odwołaniu prezydent, którą według sondaży popierało zaledwie niecałe 5 procent społeczeństwa, Jose Jeri objął tymczasową prezydenturę jako przewodniczący Kongresu. Ma pełnić rolę głowy państwa do czerwca 2026 roku i przekazać ją zwycięzcy wyborów, które odbędą się w kwietniu.

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: