Ruszył proces Mariusza G., oskarżonego o zabicie trzech kobiet na terenie gminy Kołobrzeg (Zachodniopomorskie). Jak twierdzą śledczy, mężczyzna miał najpierw rozkochiwać w sobie ofiary, a po zbrodni przywłaszczyć ich majątek. Wraz z nim na ławie oskarżony zasiadły cztery inne osoby, które miały mu pomagać. Podczas pierwszej rozprawy G. przyznał się do zabójstwa trzech kobiet, ale nie do swoich motywacji.
Proces ruszył w czwartek w Sądzie Okręgowym w Koszalinie. Mariusz G. oskarżony jest o to, że "dokonał na terenie gminy Kołobrzeg zbrodni zabójstwa trzech kobiet, oraz przestępstw między innymi przeciwko mieniu i wiarygodności dokumentów, popełnionych także w porozumieniu z czwórką współpodejrzanych". Ci współpodejrzani to Sebastian T., Dorota Ł., Karolina S. i Łucja S. Mieli oni - na różne sposoby - pomagać mężczyźnie w zacieraniu śladów zbrodni i utrudnianiu postępowania karnego.
Oskarżyciel publiczny, prokurator Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Katarzyna Żukrowska podczas pierwszej rozprawy złożyła sprzeciw co do wyłączenia jawności procesu. Pokrzywdzeni, bliscy ofiar, oświadczyli na sali sądowej, że chcą zeznawać w obecności mediów i publiczności. Adwokat bliskich zamordowanej Bogusławy R. Maciej Breliński, który wnosił o jawny proces, podkreślał, że "wyłączenie jawności promuje oskarżonych", opinia publiczna traci szansę na poznanie motywów tej zbrodni. Wyłączenia jawności procesu chciał obrońca głównego oskarżonego Mariusza G. oraz oskarżonej Karoliny S. Pozostali pełnomocnicy oskarżonych decyzję, co do jawności procesu pozostawili sądowi. Oskarżeni wnieśli jak ich obrońcy. Przewodnicząca dwuosobowego składu orzekającego sędzia Anna Rutecka-Jankowska nie wyłączyła jawności procesu.
Przyznał się do zabójstwa trzech kobiet
Mariusz G. przed Sądem Okręgowym w Koszalinie przyznał się do zabójstwa trzech kobiet: 31-letniej Iwony K., 37-letniej Anety D. i 54-letniej Bogusławy R. Oskarżony, przyznając się do zabójstw, zaznaczył jednak, że nie dokonał ich z motywacji zasługującej na szczególne potępienie, "ze względu na więzi intymne", które łączyły go z ofiarami. Z 19 zarzutów ujętych w akcie oskarżenia, Mariusz G. przyznał się do 10. - Odmawiam składania wyjaśnień na tym etapie postępowania. Szczegółowe wyjaśnienia złożę po zakończeniu postępowania dowodowego. Nie będę odpowiadał na pytania stron - powiedział G. na rozprawie. Złożył także oświadczenie. - Wszyscy tutaj zgromadzeni współoskarżeni nie byli wtajemniczeni w to, co zaszło. Nie mieli możliwości wpływania na moje zachowania. Jedyną osobą, na której spoczywa wina, jestem ja - powiedział w sądzie oskarżony. W sądzie Mariusz G. odwołał część wyjaśnień składanych w śledztwie, które na rozprawie zostały mu odczytane.
Oskarżony zostanie poddany badaniom psychiatrycznym
Mariusz G. nie był wcześniej poddany badaniom psychiatrycznym. W czwartek sąd zdecydował, że oskarżony zostanie przebadany w przyszłym miesiącu.
Przewodnicząca dwuosobowego składu orzekającego sędzia Anna Rutecka-Jankowska poinformowała, że badanie oskarżonego przeprowadzone zostanie 9 listopada w regionalnym szpitalu w Kołobrzegu przez dwóch biegłych psychiatrów i psychologa. Opinia przez nich wydana będzie dowodem w sprawie.
Mariusz G. badany ma być na okoliczność choroby psychicznej, upośledzenia umysłowego. Sąd chce wiedzieć, czy w chwili popełniania czynu był poczytalny, działał świadomie, czy cierpi na zaburzenia na tle seksualnym, jeśli tak, to czy mają one charakter trwały.
Część współoskarżonych odmówiła składania zeznań
Na ławie oskarżonych zasiadły jeszcze cztery osoby - Sebastian T., Dorota Ł, Karolina S. i Łucja S. - które na różny sposób miały pomagać Mariuszowi G. w zacieraniu śladów zbrodni.
Sebastian T., kolega z ławy szkolnej Mariusza G., który zgodził się przechować samochód i rzeczy Bogusławy R., a dokumentami z jej mieszkania palił w piecu, odmówił składania wyjaśnień na rozprawie i odpowiedzi na pytania stron. To samo zrobiła Dorota Ł., która w chwili zatrzymania Mariusza G. miała już od niego pierścionek zaręczynowy i wyznaczoną datę ślubu. Jak wynika z jej wyjaśnień składanych w toku śledztwa, pomogła mu spakować wszystkie rzeczy z mieszkania Bogusławy R., razem z nim pojechała do Sebastiana T. do wsi Obroty, by zostawić samochód R. Podpisała się za nią na umowie pożyczkowej i jak tłumaczyła, przypadkowo karta płatnicza Anety D. znalazła się w jej posiadaniu. Pojechała z Mariuszem G. za granicę, by z telefonu Bogusławy R. wysłać SMS-y do jej rodziny.
Sebastian T. i Dorota Ł. tłumaczyli w odczytanych na rozprawie wyjaśnieniach składanych jeszcze w toku śledztwa i które podtrzymali na sali sądowej, że działali w przekonaniu, że pomagają koleżance Mariusza G. On miał im mówić, że R. ma długi i musiała zniknąć w obawie o swoje zdrowie i życie.
Kolejna ze współoskarżonych osób Łucja S. przyznała się w sądzie do zarzucanych jej czynów. Odmówiła składania wyjaśnień. To ona miała przed notariuszem podać się za Bogusławę R. Mariusz G. z pomocą Łucji S. uzyskał notarialne pełnomocnictwa do reprezentowania R. m.in. przed sądami i administracją państwową. - Poznałam go na komunii wnuczki w maju 2014 roku. Córka [współoskarżona Karolina S. - przyp. red.] go znała. (...) Kontakty nie były częste, u nas rzadko bywał, ale wydaje mi się, że był w intymnej relacji z córką. (…) Poprosił mnie o podpis pod pełnomocnictwem za koleżankę, bo ona chce wyjechać za granicę i nie chce mieć kontaktu z rodziną. (…) Przywiózł sfałszowany dowód osobisty na nazwisko R. Bałam się jechać do notariusza, ale on mi powiedział: 'masz wnuczkę, więc uważaj'. Odebrałam to jak groźbę – mówiła przed prokuratorem, przyznając się do wizyty u notariusza i jej konsekwencji. Mariusz G. miał uregulować dług komorniczy Łucji S. w kwocie 2,8 tys. zł.
Ostatnia z oskarżonych osób Karolina S. ma składać wyjaśnienia w kolejnym terminie rozprawy wyznaczonym na 3 listopada. Sąd chce wówczas także słuchać oskarżycieli posiłkowych, bliskich zmarłych pokrzywdzonych.
Po zbrodni miał przywłaszczyć majątki ofiar
Jak informowała Alicja Macugowska-Kyszka z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, Mariusz G. miał "działać z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia". Oznacza to, że - według ustaleń śledczych - flirtując z kobietami, miał już planować ich zabójstwa. Celem miało być przejęcie ich majątku - głównie mieszkań, które należały do kobiet.
Według śledczych Mariusz G. pierwszy raz zabił wiosną 2016 roku, kolejnych morderstw miał dopuścić się w październiku 2018 roku oraz w czerwcu 2019 roku.
- Po dokonaniu tych zbrodni mężczyzna podjął szereg działań mających na celu ukrycie przestępstwa. Między innymi z jedną ze współpodejrzanych udał się poza granice Polski, skąd następnie wysyłał do członków rodziny zabitej kobiety wiadomości SMS, mające stwarzać pozór, iż kobieta ta nadal żyje – relacjonowała Macugowska-Kyszka. Współpodejrzana to lokalna biznesmen Dorota Ł., prywatnie narzeczona Mariusza G.
Jak ustalono w toku śledztwa, podejrzany na dane osobowe zabitych wcześniej kobiet miał także zawrzeć pięć umów kredytowych na łączną kwotę ponad 225 tysięcy złotych.
Mariusz G. usłyszał zarzuty zabójstwa trzech kobiet pod koniec 2019 roku. Zdaniem śledczych jego ofiary to 54-letnia Bogusława R., 31-letnia Iwona K. i 37-letnia Aneta D.
G. przebywa w tymczasowym areszcie. Przed kilkoma tygodniami za kaucją areszt opuściła Dorota Ł. Głównemu oskarżonemu grozi dożywocie. Jednej z kobiet za oszustwo grozi do ośmiu lat więzienia, a pozostałej trójce za zacieranie śladów przestępstwa - do pięciu lat pozbawienia wolności.
"Zawsze był uczynny i miły"
Jak informowała Wirtualna Polska, kiedy mężczyzna został zatrzymany w czerwcu 2019 roku, myślał, że odpowie jedynie za oszustwo. Kiedy jednak śledczy z "Archiwum X" odnaleźli ciało Bogusławy R., miał on przyznać się podczas przesłuchania do kolejnych dwóch zabójstw i wskazać miejsce ukrycia ciał.
Iwona K. miała być pierwszą ofiarą podejrzanego – zaginęła wiosną 2016 roku. Aneta D., miała zginąć w październiku 2018 roku. Obie miały zostać zamordowane na terenie gminy Kołobrzeg.
Mariusz G. to marynarz z Kołobrzegu. - Zawsze był uczynny, miły. Takie scenariusze, jakie opisuje teraz prokuratura, oglądałem tylko na filmach. A tutaj widać, że scenariusz dzieje się obok mnie – mówił TVN24 Łukasz Zięba z Kołobrzeskiego Klubu Morsów.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: e-kg.pl