Poszukiwania dzwonu z 1672 roku trwały kilkanaście lat. Kiedy odnaleziono go w stodole, okazało się, że w środku nie było serca. Ten element znaleziono dopiero teraz, po siedmiu kolejnych latach. A razem z jego znalezieniem ustalono, co wydarzyło się 70 lat temu i jak zgubiono część 400-kilogramowego zabytku.
Zaginięcie barokowego dzwonu z kościoła w Kołbaskowie (Zachodniopomorskie) konserwator zabytków zgłosił w 2003 roku. Jak ustalono wtedy, dzwon był w parafii jeszcze w 1987 roku, a zaginąć mógł na początku lat 90. Poszukiwania trwały kilkanaście lat. W końcu zabytek znaleziono w 2015 roku, w stodole na terenie wsi pod Pyrzycami.
- Właściciel posesji wyjaśnił, że na początku lat 90. XX wieku ksiądz z Kołbaskowa miał kolegę w tej wsi i podarował mu dzwon dla kościoła, który właśnie miał być odbudowywany. Kościoła jednak do tej pory nie odbudowano, a dzwon z 1672 roku oddany mieszkańcowi tej wsi na przechowanie, tkwił wciąż w stodole. Wówczas dzwon przewieziono z powrotem do Kołbaskowa i w 2015 roku ustawiono koło groty na cmentarzu przykościelnym - przekazał nadkom. dr Marek Łuczak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.
Chociaż zabytek odnaleziono, to nie w całości. Brakowało jednego, znaczącego elementu - serca. Teraz odnalazł je nadkom. Marek Łuczak.
Kiedy dzwon wypadł z wieży, serce wbiło się w ziemię
Łuczak, prywatnie jako historyk, prowadził prace ewidencyjne i porządkowe na cmentarzu w Smolęcinie. To tam, wśród znalezionych artefaktów, było serce dzwonu. Policjant skojarzył to ze sprawą sprzed siedmiu lat i dzwonem, w którym brakowało serca.
- Aby potwierdzić informacje źródłowe należało podnieść 400-kilogramowy dzwon i zobaczyć, czy serce będzie pasowało i czy zgadzają się miejsca bicia na płaszczu i wieńcu. Okazało się, że wszystko pasuje idealnie - dodaje funkcjonariusz.
Razem ze znalezieniem brakującego elementu, policjanci ustalili, co prawdopodobnie wydarzyło się 70 lat temu i jak dzwon stracił serce. Według materiałów źródłowych, dzwon z 1672 roku znajdował się na wieży kościoła w Smolęcinie. Dopiero po wojnie, pod koniec lat 40. XX wieku, razem z wyposażeniem świątyni przeniesiono go na parafię w Kołbaskowie,
- W momencie, kiedy dzwon był jeszcze w Smolęcinie, czyli tuż po wojnie, mieszkańcy postanowili rozebrać wieżę. Podczepili traktor do wieży i zaczęli ciągnąć drewnianą konstrukcję. Wieża przewróciła się częściowo na kościół, dzwon wypadł z wieży i w tym momencie stracił serce, które zostało wbite w ziemię - tłumaczy Łuczak.
Tak właśnie element przeleżał w ziemi kolejne kilkadziesiąt lat.
Po 70 latach serce wróciło na miejsce
Serce zostało teraz prowizorycznie zamontowane w dzwonie.
Barokowy dzwon ufundowany został w 1672 roku przez namiestnika króla szwedzkiego Heinricha Celestyna von Sternbach z Kamieńca. 400-kilogramowy dzwon odlał ze spiży znany szczeciński ludwisarz Lorentz Kökeritz. Jego syn Wawrzyniec odlał w 1682 roku słynny duży dzwon, wiszący przy szczecińskiej katedrze św. Jakuba. W końcu lat 40. XX wieku dzwon z Smolęcina przewieziono do kościoła parafialnego w Kołbaskowie i w 1958 roku wpisano go w rejestr zabytków, jako dzwon z Kołbaskowa.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Policja Zachodniopomorska