Śmiertelne potrącenie pieszej na ulicy Krasickiego w Gdańsku. W 70-latkę przechodzącą przez pasy wjechał pijany kierowca ciężarówki. Miał ponad 2,5 promila alkoholu w organizmie. Mężczyzna usłyszał zarzuty, w prokuraturze twierdził, że "nie czuł się nietrzeźwy". Grozi mu 20 lat więzienia.
44-letni kierowca ciężarówki usłyszał zarzut prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwości oraz spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, w którym zginęła poszkodowana kobieta przechodząca przez przejście dla pieszych w Gdańsku.
- Podejrzanemu grozi od 5 do 20 lat pozbawienia wolności. Mężczyzna nie kwestionuje wyniku badania na zawartość alkoholu, natomiast twierdzi, że nie czuł się nietrzeźwy. Nie przyznał się do spowodowania wypadku, twierdząc, że kobieta weszła zza autobusu i nie miał możliwości uniknięcia tego wypadku - przekazała Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
W czwartek sąd zdecydował o aresztowaniu mężczyzny na miesiąc.
Potrącił 70-letnią kobietę
Do wypadku doszło we wtorek po godzinie 12 na ulicy Krasickiego w Gdańsku. Policjanci otrzymali zgłoszenie o potrąceniu pieszej.
- Po godzinie 12:00 oficer dyżurny otrzymał informację o potrąceniu pieszej na ulicy Ignacego Krasickiego w Gdańsku. Na miejsce zostali skierowani policjanci z oddziału ruchu drogowego. Potrącona została 70-letnia kobieta, która w wyniku obrażeń zmarła - przekazał aspirant sztabowy Mariusz Chrzanowski z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Dodał, że kobieta przechodziła przez pasy. Sprawca zdarzenia, 44-letni kierowca samochodu ciężarowego, został zatrzymany.
- Badania wykazały, że miał ponad 2,5 promila alkoholu we krwi - wyjaśnił aspirant sztabowy Chrzanowski.
Świadek o wypadku w Gdańsku
Świadkiem wypadku był pan Waldemar, z którym rozmawiała reporterka TVN24.
- Pani wysiadła z autobusu i przechodziła przez pasy. Zrobiła wszystko jak należy. Kierowca jechał z 40-50 km/h i wjechał w kobietę. Na początku pani była jeszcze przytomna i oddychała - powiedział.
Mężczyzna zadzwonił po pogotowie, ale nie wiedział, jak jej pomóc i jak ją reanimować. Bał się, wszędzie była krew. Z jego relacji wynika, że kierowca siedział w samochodzie. Wyszedł dopiero po 15 minutach i złapał się za głowę.
Źródło: tvn24.pl/PAP
Źródło zdjęcia głównego: KMP w Gdańsku