Sąd apelacyjny utrzymał wyrok dla Wiktorii za zabójstwo swojej koleżanki - 17-letniej Agaty. W więzieniu spędzi 11 lat więzienia. Skazana cały czas utrzymuje, że przyjaciółka popełniła samobójstwo. Wyrok jest już prawomocny.
Sąd Apelacyjny w Gdańsku utrzymał w mocy karę 11 lat więzienia dla Wiktorii Ś. (wcześniej M.) za zabójstwo swojej bliskiej koleżanki – 17-letniej Agaty G. z Wejherowa. Jej ciało z raną kłutą podbrzusza znaleziono w lutym 2015 roku w parku w Gdańsku-Brzeźnie. Według śledczych śmiertelny cios zadała przyjaciółce właśnie Wiktoria.
Na rok więzienia w zawieszeniu na cztery lata została skazana też druga z koleżanek – Aleksandra L. Była ona oskarżona o utrudnianie śledztwa poprzez zapewnienie fałszywego alibi Wiktorii oraz zacieranie śladów.
Tajemnica śmierci 17-latki
Ciało Agaty przypadkowy przechodzień znalazł w lutym 2015 roku w nadmorskim parku w Gdańsku. Policjanci szybko ustalili tożsamość dziewczyny. Lokalne media podawały, że nastolatka miała się pojawić w Trójmieście dzień przed śmiercią. Podobno chciała wziąć udział w otwartych wykładach z chemii.
Sekcja zwłok wykazała, że dziewczyna zginęła od rany kłutej zadanej nożem. Na początku nie znaleziono jednak noża, a także roweru i telefonu komórkowego, które miała przy sobie przed śmiercią 17-latka. Sekcja wykazała, że w chwili śmierci Agata była pod wpływem leków psychotropowych o działaniu antydepresyjnym oraz miała w organizmie ślady innych substancji farmakologicznych, m.in. leków przeciwbólowych i uspokajających.
Dzień po śmierci Agaty Wiktoria trafiła do szpitala psychiatrycznego z poważnymi zaburzeniami osobowości i spędziła w nim kilka tygodni. W trakcie tego pobytu jednej z pacjentek również próbowała pomóc w popełnieniu samobójstwa.
Śmiertelny cios
Wkrótce znalazł się dowód na jej związek ze sprawą śmierci Agaty. Jak ujawniła "Gazeta Wyborcza", było nim włączenie telefonu komórkowego ofiary krótko po tym, jak Wiktoria wyszła ze szpitala psychiatrycznego.
Po trzech miesiącach śledztwa prokuratura postawiła zarzuty dwóm koleżankom Agaty. Obie oskarżone twierdziły, że Agata planowała samobójstwo od dawna. Z wyjaśnień Aleksandry L. wynikało jednak, że w ostatniej chwili Agata miała się wycofać, więc Wiktoria "dopchnęła nóż" i zrealizowała cały plan do końca.
- Prokuratura stoi na stanowisku, że to Wiktoria M. zadała koleżance śmiertelny cios - mówiła w trakcie procesu Agnieszka Nickel-Rogowska z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Tę tezę miały potwierdzać wyniki opinii biegłych psychologów i analiza zapisków z pamiętnika oskarżonej, w którym dziewczyna opisała dzień śmierci koleżanki i przyznała się do winy.
Kontrowersyjna teza?
Podczas mów końcowych prokurator powołała się również na wyjaśnienia świadków. Chodzi o osoby, które znały Wiktorię i miały z nią kontakt bezpośrednio po śmierci Agaty. Niekorzystne dla oskarżonej okazały się również wyjaśnienia Aleksandry L.
Tomasz Strzelecki, obrońca 19-latki, odpierał te zarzuty i wniósł o uniewinnienie. Od początku procesu podkreślał, że teza, według której Wiktoria miałaby ranić nożem Agatę, jest dość kontrowersyjna.
- W naszej ocenie materiał dowodowy zebrany przez prokuraturę nie potwierdza tezy śledczych. Opinie zespołu biegłych mają charakter alternatywny, a prokuratura wzięła pod uwagę tylko jedną z wersji tego zdarzenia. Nie ma dowodów na to, że Agata G. miała w ostatniej chwili zrezygnować z samobójstwa. Wiadomo za to, że dziewczyna miała kryzys psychologiczny. Wiktoria M. była tylko biernym obserwatorem - tłumaczył Tomasz Strzelecki, obrońca głównej oskarżonej.
W sierpniu 2017 roku, po ponad dwóch latach od śmierci nastolatki, sąd rejonowy skazał Wiktorię na 11 lat więzienia i 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia na rzecz matki Agaty. Obie strony odwołały się wtedy od wyroku.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa//ec / Źródło: TVN24 Pomorze