47-letni Remigiusz M. odpowie przed sądem za składowanie około 60 tysięcy litrów niebezpiecznych odpadów poprodukcyjnych. Beczki z substancją przetrzymywał w hali na terenie Czarnej Dąbrówki w Pomorskiem. Sprawa wyszła na jaw dzięki sołtysowi miejscowości. Teraz 47-latkowi grozi nawet osiem lat więzienia.
Jak poinformował prokurator Paweł Wnuk z Prokuratury Okręgowej w Słupsku, śledczy skierowali do sądu akt oskarżenia przeciwko 47-letniemu Remigiuszowi M. Mężczyzna miał od sierpnia 2019 roku do lutego 2020 roku składować nielegalne odpady na terenie Czarnej Dąbrówki. Działalność ta - według śledczych - była prowadzona pod pozorem handlu materiałami budowlanymi w ramach spółki zarejestrowanej w Cewicach, której cichym właścicielem był Remigiusz M.
To na potrzeby tej spółki oskarżony - jak wskazuje prokuratura - wynajął w czerwcu 2019 roku halę magazynową od jednego z mieszkańców Czarnej Dąbrówki. I to w tej lokalizacji, jak podał prokurator Wnuk, Remigiusz M. od połowy sierpnia 2019 roku zaczął nielegalnie składować różnego rodzaju odpady poprodukcyjne, które za odpłatnością przyjmował od dotąd nieustalonych osób i podmiotów.
Tysiące litrów trucizny
Sprawa wyszła na jaw w wyniku kontroli przeprowadzonej przez Urząd Gminy w Czarnej Dąbrówce przy udziale Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska. – Kontrola ta została dokonana w związku z informacjami, jakie na sesji Rady Gminy w lutym 2020 roku przedstawił zaniepokojony swoimi ustaleniami sołtys Czarnej Dąbrówki – przekazał Wnuk.
Jak podał prokurator, 14 i 17 lutego 2020 roku bytowska policja przeprowadziła oględziny miejsca przestępstwa. Wskazano, iż "w hali nielegalnie zmagazynowanych zostało 250 pojemników typu mauzer o pojemności 1000 litrów, 485 beczek o pojemności 200 litrów oraz 84 pojemniki o pojemności 20-50 litrów, zawierających różnego rodzaju odpady poprodukcyjne, głównie odpady pochodzące z przemysłu chemicznego, petrochemicznego, farbiarskiego, lakierniczego, motoryzacyjnego oraz produkcji materiałów wybuchowych".
– W ujawnionych w hali produkcyjnej w Czarnej Dąbrówce pojemnikach oraz beczkach Remigiusz M. przechowywał około 60 tysięcy litrów niebezpiecznych odpadów poprodukcyjnych – podsumował Wnuk.
Nieszczelne pojemniki z niebezpiecznymi substancjami
Prokurator podkreślił, że z uzyskanych w postępowaniu opinii biegłych, w tym z zakresu chemii oraz z zakresu pożarnictwa, wynika, iż "ujawnione odpady poprodukcyjne były odpadami o właściwościach niebezpiecznych dla życia i zdrowia człowieka oraz dla środowiska naturalnego, w tym dla wody, powietrza, powierzchni ziemi, a także świata roślinnego i zwierzęcego, a ich składowanie odbywało się nie tylko bez wymaganych prawem zezwoleń, ale i w sposób, który groził pożarem oraz wybuchem".
Ponadto, jak ustalono, część pojemników, w których były odpady poprodukcyjne, była nieszczelna i wydostawały się z nich niebezpieczne substancje gazowe i ciekłe.
Remigiusz M. ostatecznie nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu przestępstwa. Początkowo przyznał się częściowo i w tym zakresie złożył odpowiednie wyjaśnienia. – Na etapie postępowania prokuratorskiego wobec Remigiusza M. został zastosowany środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania. W przeszłości był on karany sądownie, w tym za przestępstwo przeciwko mieniu – dodał Wnuk.
Remigiuszowi M. grozi kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Akta główne sprawy obejmują 12 tomów, w których zgromadzono łącznie prawie 2400 stron różnego rodzaju dokumentacji.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: WIOŚ Gdańsk