40-letni kierowca, który spowodował śmiertelny wypadek decyzją sądu trafił do aresztu na 3 miesiące. Według lekarzy może przybywać w zakładzie zamkniętym, mimo że wcześniej korzystał - z powodu choroby, która zagrażała jego życiu - z przerwy w odbywaniu kary za inne przestępstwa. Artur W. w sobotę spowodował śmiertelny wypadek, prawdopodobnie był pod wpływem kokainy. W poniedziałek miał wrócić za kraty.
Najbliższe trzy miesiące Artur W. ma spędzić w areszcie. - Sąd uwzględnił argumenty prokuratury i zdecydował o areszcie tymczasowym – poinformował prokurator Michał Kierski. – Podejrzany ma dwóch obrońców z wyboru, powoływali się oni na stan zdrowia swojego klienta, ale pozytywna opinia lekarska wskazuje, że podejrzany może jednak przebywać w zakładzie zamkniętym – dodał.
Mężczyzna jest już skazany nieprawomocnym wyrokiem na 10 lat więzienia m.in. za rozbój. W chwili wypadku korzystał, ze względu na swój stan zdrowia, z przerwy w odbywaniu kary za inne przestępstwa.
"Ma ciężką chorobę zagrażającą jego życiu"
- W połowie kwietnia areszt śledczy w Gdańsku zawiadomił Sąd Okręgowy w Gdańsku o tym, że Artur W. ma ciężką chorobę zagrażającą jego życiu uniemożliwiającą pobyt w zakładzie. Nie kwalifikuje się do leczenia w zakładzie karnym ani areszcie – poinformował Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Jak powiedział Adamski, 40-latek miał przejść zabieg 25 kwietnia i w poniedziałek 27 kwietnia miał stawić się do zakładu karnego. Za kratami przebywać miał do lipca 2015 r.
Artur W., pseudonim Wolv, był trzykrotnie karany. Ma nieprawomocny wyrok 10 lat więzienia. Skazany został za rozbój, doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzania mieniem i posiadanie broni bez zezwolenia. Razem ze wspólnikiem miał terroryzować trójmiejskiego biznesmena. Jeszcze zanim zapadł nieprawomocny wyrok 10 lat więzienia, Artur W. został zatrzymany do odbycia kar w związku z innymi przestępstwami. Był już prawomocnie skazany na rok i trzy miesiące więzienia za zniszczenie mienia i groźby.
Zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym
W poniedziałek Artur W. usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, za co grozi do ośmiu lat więzienia. Prokuratura czeka jeszcze na badania toksykologiczne, bowiembadanie śliny wykazało u niego wstępnie obecność kokainy.
- Na podstawie tych badań nie można jednak postawić zarzutu spowodowania wypadku po spożyciu narkotyków, za co grozi 12 lat pozbawienia wolności - zaznaczyła Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.- Na badania toksykologiczne trzeba będzie poczekać kilkanaście dni, jeśli potwierdzą obecność narkotyków, prokuratura zmieni zarzuty - dodała Wawryniuk.
Biegły stwierdził, że Artur W., który kierował nissanem, stracił panowanie nad kierownicą i uderzył w prawidłowo jadącego citroena, a następnie w rowerzystów. Jedna z rowerzystek zmarła w szpitalu. Mężczyzna nie ma uprawnień, by prowadzić pojazd - nigdy nie posiadał prawa jazdy.
Tragiczny wypadek na ścieżce rowerowej
W wypadku ucierpiały cztery osoby: kierowca nissana oraz troje rowerzystów - mężczyzna i dwie kobiety. W sobotę wieczorem 40-letnia rowerzystka, która była w najcięższym stanie, zmarła w szpitalu. Życiu drugiej, której stan też był ciężki, oraz życiu rowerzysty, który miał lżejsze obrażenia, nic nie zagraża. Kierowca nissana nie odniósł poważniejszych obrażeń.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws / Źródło: TVN24 Pomorze