- Pięknie pracował, mówił z przekonaniem. Nie chcę go osądzać – mówi arcybiskup Tadeusz Gocłowski zapytany o odejście Jacka Krzysztofowicza, jednego z bardziej rozpoznawalnych gdańskich duchownych.
- Obserwowałem przez lata księdza Krzysztofa. Najlepszym dowodem jego pięknej pracy są tysiące ludzi, którzy go słuchali w każdą niedzielę o 21.00 – mówi Gocłowski.
"Nie chcę go osądzać"
Arcybiskup zapytany o ocenę decyzji dominikanina, powiedział, że człowiek zawsze jest tajemnicą.
- Trudno powiedzieć, co człowieka o tak głębokim humanizmie skłoniło do odejścia. Zagubił się? Może znalazł inne wartości? - zastanawia się Gocłowski.
- Nie chcę ks. Krzysztofa osądzać. On musi teraz pozostać sobą, w wierności panu Bogu i ludzi, z którymi pracował tyle lat - dodaje.
Emocjonalne pożegnanie
Jacek Krzysztofowicz to znana postać gdańskiego życia duchowego i kulturalnego. Do kościoła św. Mikołaja na msze święte "ostatniej szansy" o godz. 21, odprawiane często właśnie przez Krzysztofowicza, przychodziły tłumy gdańszczan. Ostatnie niedzielne kazanie wygłosił 6 stycznia.
Tydzień później pożegnał się z wiernymi. - Odważyłem się wreszcie, żeby żyć i kochać. Przestałem się bać zwyczajnej miłości - przyznał w nagranym przez siebie, emocjonalnym oświadczeniu.
Autor: ws/par / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24