Kochają go i nienawidzą. Bije, biją jego, bo przyzwyczaił do kolejnych porażek, obraża, sam też jest celem licznych ataków. Lata lecą, a Marcin Najman pozostaje na świeczniku. - Niestety, to jeden wielki cyrk, a my w nim występujemy - mówi o swojej niespadającej popularności. Jest coraz więcej dowodów na to, że to nie Najman jest fenomenem, a publiczność, która chce go oglądać.