|

"Chcę, nic już nie muszę". Po wimbledońskim triumfie Świątek

Iga Świątek z szóstym tytułem wielkoszlemowym
Iga Świątek z szóstym tytułem wielkoszlemowym
Źródło: TOLGA AKMEN/PAP/EPA
Jak huragan, w turnieju tracąc zaledwie seta, w finale Amerykance Amandzie Anisimovej nie oddając choćby gema. - Nigdy nic nie musiała, sama sobie mówiła, że musi. A teraz słowo "muszę" zamienić trzeba na "chcę". Nie wolno natomiast zapominać, że inne zawodniczki też się rozwijają - opowiada po wygraniu przez Igę Świątek Wimbledonu Katarzyna Strączy, była tenisistka.Artykuł dostępny w subskrypcji

Trudno uwierzyć w to, co działo się przez minione dwa tygodnie w Londynie. W to, co robiła tam Świątek. W półfinale Polka - rocznik 2001, urodzona 31 maja w Warszawie, dała ugrać Szwajcarce Belindzie Bencic całe dwa gemy. Dwa dni później, sięgając już po tytuł, wiadomo, wygrała do zera, co na Wimbledonie wydarzyło się poprzednio lat temu - uwaga - 114. Dorothea Lambert Chambers pokonała wtedy Dorę Boothby.

Czytaj także: