Motorniczy tramwaj zatrzymał, pan z plakietką ZTM grzecznie zapytał, czy ktoś z pasażerów może mieć koronawirusa. Ja podniosłam rękę – opisuje 20-latka. Jadący tramwajem rozpłynęli się jak we mgle, pojawili się za to policjanci. Pilnowali młodej kobiety z wielką walizą do przyjazdu karetki, choć ona uciekać nie zamierzała. Bo ze służbami – jak twierdzi – chciała skontaktować się od kilku dni. Może by się dowiedziała, że na Mazowszu nie działa już żadne izolatorium.