Podejmując decyzję o odmrażaniu poszczególnych branż, należy się kierować nie tylko względami ekonomicznymi, ale też etycznymi - powiedział ekonomista profesor Ryszard Bugaj. Od poniedziałku wejdzie w życie trzeci etap luzowania ograniczeń.
Rząd zaproponował cztery etapy luzowania ograniczeń. Pierwszy etap "odmrażania" gospodarki, który zaczął obowiązywać od 20 kwietnia, dotyczył otwarcia lasów i parków. Prawo do samodzielnego wyjścia z domu otrzymały również dzieci od 13. roku życia. Ponadto zmieniły się limity osób w sklepach.
W drugim etapie - od 4 maja - otwarte zostały hotele, centra handlowe i niektóre instytucje kultury. Rząd umożliwił od 6 maja otwarcie żłobków i przedszkoli.
Zgodnie z decyzją premiera Mateusza Morawieckiego od poniedziałku (18 maja) mogą zostać uruchomione zakłady kosmetyczne, fryzjerskie i restauracje. Warunkiem wznowienia działalności jest dostosowanie się przedsiębiorców do wytycznych mających zapewnić klientom bezpieczeństwo w czasie epidemii.
"Odmrażanie" gospodarki
Prof. Ryszard Bugaj, pytany o opinię na temat wdrożenia trzeciego już etapu odmrażania gospodarki, wskazał, że trudno mu dziś ocenić, jakie będą konsekwencje tego procesu. Zaznaczył, że każda polityka, zarówno szybkiego, jak i powściągliwego otwierania gospodarki, może być krytykowana, ponieważ zwolennicy jednej i drugiej opcji mają swoje argumenty.
Przyznał, że właściciele restauracji, kosmetyczki czy fryzjerzy należą do jednych z najbardziej dotkniętych przez zamknięcie gospodarki branż, ale - jak podkreślił - podejmując taką decyzję, zawsze należy sobie postawić pytanie, na ile należy chronić ludzi, a na ile gospodarkę. - Uważam, że ważniejsza jest ochrona ludzi - powiedział Bugaj. Zaznaczył przy tym, że jest to jego indywidualny wybór etyczny, za którym nie stoją argumenty ekonomiczne.
Ekonomista przytoczył przykład Szwecji, która w znacznie mniejszym stopniu niż inne kraje europejskie zdecydowała się na ograniczenie życia gospodarczego i społecznego po to, by wyhamować rozprzestrzenianie się wirusa. Wskazał, że ta postawa przez wiele środowisk na świecie jest krytycznie oceniana. - Owszem, ta strategia pomogła chronić gospodarkę przed kryzysem, ale śmiertelność z powodu wirusa na 100 osób jest tam znacznie wyższa niż w innych państwach - powiedział.
Bugaj powiedział, że wiele osób w Polsce chciałoby, żeby rząd przedstawił długookresowy plan wychodzenia z kryzysu, ale nie bardzo jest to możliwe, ponieważ nie wiadomo, co się będzie działo. Dodał też, że w długim okresie to od stanu gospodarki będzie zależeć śmiertelność ludzi.
Zdaniem eksperta Polskiego Instytutu Ekonomicznego Pawła Śliwowskiego odmrażanie gospodarki to nie jest proces liniowy, czyli taki, w którym możliwy jest tylko ruch w jednym kierunku. - Trzeba mieć świadomość, że przy braku szczepionki lub skutecznych terapii oraz wciąż niejednoznacznych dowodach dotyczących wpływu wysokich temperatur na rozprzestrzenianie wirusa, w kolejnych tygodniach konieczne może być przywracanie niektórych ograniczeń - powiedział.
Podkreślił, że obecna faza znoszenia restrykcji nie jest równoznaczna z zakończeniem epidemii, a wynika ona jedynie z wygaszania pierwszej fali zarażeń. Powołał się na opinie Światowej Organizacji Zdrowia, które wskazują, że właściwe pytanie, które należy sobie zadać, nie brzmi "czy druga fala epidemii nadejdzie", tylko "kiedy i z jaką siłą uderzy".
Walka z kryzysem
Ryszard Bugaj przyznał, że środki, które rząd przeznacza na walkę z kryzysem, są spore, jednak niepokoi go fakt, że pomoc ta ukierunkowana jest głównie na ochronę podmiotów gospodarczych i miejsc pracy.
- To dobra teza, pod warunkiem, że gospodarka będzie się odradzać w tej samej strukturze i że to nastąpi relatywnie szybko - powiedział. Zaznaczył jednak, że to wcale nie jest oczywiste. Podkreślił, że zwiększeniu powinny ulec świadczenia dla bezrobotnych, ale "powinien też ulec poszerzeniu statusu bezrobotnego". Zaznaczył, że takie działania są potrzebne, zwłaszcza w kontekście zapowiadanej recesji, która przełoży się na większe bezrobocie i spadek dochodów realnych.
Pytany o to, jak kryzys wpłynie na finanse państwa, Bugaj powiedział, że walkę z konsekwencjami bezrobocia i spadkiem dochodów należy podjąć, choćby wiązało się to ze zwiększeniem zadłużenia, zwłaszcza że - jak wskazał - nie jest ono bardzo wysokie.
- Nie martwię się tym, że deficyt może nam wystrzelić do 5-8 procent Produktu Krajowego Brutto - powiedział. Zaznaczył też, że rząd ma możliwość poszukania oszczędności, chociażby redukując część wydatków, takich jak na przykład Rodzina 500 plus na pierwsze dziecko, które dziś dostają z automatu nawet ci, którzy mają bardzo wysokie przychody.
Źródło: PAP