Stany Zjednoczone rozważają znaczne zwiększenie liczebności swoich sił specjalnych na terytorium Syrii. Jak informuje Reuters, Amerykanie chcą w ten sposób wykorzystać ostatnie międzynarodowe zwycięstwa w walce przeciwko bojownikom tzw. Państwa Islamskiego.
Dokładna liczba żołnierzy, która miałaby zostać wysłana do Syrii, nie została ujawniona. Liczebność amerykańskich komandosów miałaby być jednak "wielokrotnie większa" niż ok. 50 żołnierzy, którzy stacjonują w Syrii obecnie, przyznaje źródło w administracji prezydenta Baracka Obamy.
Wykorzystać porażki islamistów
Propozycja nasilenia działań amerykańskich sił specjalnych w Syrii jest przygotowywana na polecenie prezydenta Baracka Obamy, który rozważa podobne zwiększenie liczebności sił lądowych USA także w Iraku. Według Reutera oznacza to, że Amerykanie coraz poważniej liczą, że wspierane przez nich oddziały zbrojne w Syrii i Iraku odniosą ostateczny sukces w walce z dżihadystami.
Tzw. Państwo Islamskie wciąż kontroluje olbrzymie terytorium, w tym miasta Rakka w Syrii i Mosul w Iraku. Jednak w ostatnich miesiącach dzihadyści ponieśli kilka porażek, tracąc m.in. ważne irackie miasto Ramadi oraz strategiczną Palmirę.
Siły USA odnoszą także rosnące sukcesy w eliminowaniu dowódców terrorystów, m.in. zabijając w marcu Abu Omara al-Sziszaniego, nazywanego ministrem ds. wojny tzw. Państwa Islamskiego.
Wsparcie dla sił sojuszniczych
O rozmieszczeniu w Iraku i Syrii amerykańskich komandosów Waszyngton poinformował po raz pierwszy pod koniec 2015 roku. Kilkudziesięciu żołnierzy pełni tam przede wszystkim funkcje pomocnicze wobec sojuszniczych sił walczących z dżihadystami, szkoląc je i dozbrajając.
Przynajmniej od czasu do czasu amerykańskie siły specjalne angażują się jednak także w operacje zaczepne; M.in. w marcu tego roku schwytały one jednego z dowódców islamistów, który miał prowadzić prace nad stworzeniem broni chemicznej.
Autor: mm/tr / Źródło: Reuters, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: public domain | United States Navy SEALs