Szef amerykańskiego dowództwa na Pacyfiku admirał Harry Harris Jr. ocenił, że ostatnie działania zbrojne Korei Północnej "są przepisem na katastrofę". Harris przestrzegł przed poczuciem zadowolenia w obliczu rosnącego napięcia na Półwyspie Koreańskim.
W niedzielę reżim w Pjongjangu przeprowadził udaną próbę rakietową. Dowódca amerykańskiej floty na Pacyfiku komentował wydarzenia w regionie podczas odczytu w jednym z japońskich think tanków, w którym uczestniczyli też przywódcy z Japonii.
- Nuklearne głowice bojowe połączone z technologią rakietowych pocisków balistycznych w rękach niestabilnych przywódców takich jak Kim Dzong Un są przepisem na katastrofę. (...) Kim Dzong Un nie boi się niepowodzeń, a każdy test, który przeprowadzają, przybliża Koreę Północną o krok do zdolności zaatakowania bronią atomową w każdym zakątku świata - mówił amerykański dowódca.
Harris jednocześnie wezwał USA, Japonię i Koreę Południową do dalszej koordynacji działań w celu zmniejszenia zagrożenia ze strony komunistycznego reżimu.
Dosięgnąć terytorium USA
Władze północnokoreańskie kontynuują program jądrowy i próby rakietowe mimo zakazujących tego rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ i międzynarodowych sankcji. Zapowiadają też budowę międzykontynentalnej rakiety balistycznej (ICBM), która byłaby zdolna dosięgnąć terytorium USA.
Pocisk balistyczny, jaki Korea Płn. wystrzeliła w niedzielę rano czasu lokalnego, pokonał ok. 800 km, po czym wpadł do Morza Japońskiego. Według źródeł amerykańskich nie był to pocisk międzykontynentalny.
Reżim północnokoreański twierdzi, że wystrzelony pocisk to nowa rakieta średniego zasięgu Hwasong-12. W oświadczeniu wydanym w języku angielskim zaznaczono, że "test miał na celu sprawdzenie taktycznych i technologicznych specyfikacji opracowanego właśnie pocisku balistycznego zdolnego do przenoszenia głowic nuklearnych".
Autor: mm\mtom / Źródło: PAP