Organizacja Lekarze bez Granic (MSF) ogłosiła, że zbombardowanie podczas weekendu szpitala w Kunduzie na północy Afganistanu uważa za "zbrodnię wojenną". Amerykanie tymczasem przyznali, że "decyzję o ataku podjęto w ramach hierarchii dowodzenia sił USA", ale podkreślili, iż szpital zaatakowano omyłkowo.
Szefowa MSF International dr Joanne Liu podkreśliła w oświadczeniu, że rząd Afganistanu twierdzi, iż talibowie ostrzeliwali siły koalicji z terenu szpitala. "Te oświadczenia implikują, że siły afgańskie i USA działając wspólnie postanowiły zrównać z ziemią w pełni funkcjonujący szpital, co jest równoznaczne ze zbrodnią wojenną" - zaznaczyła.
"Szpital zaatakowano omyłkowo"
W trakcie toczącego się śledztwa, mającego wyjaśnić okoliczności ataku, Amerykanie przyznali się do omyłkowego zbombardowania szpitala.
- By było jasne, decyzja o zapewnieniu wsparcia z powietrza była decyzją podjętą w ramach hierarchii dowodzenia USA - przyznał we wtorek dowódca sił międzynarodowych w Afganistanie, amerykański generał John Campbell. Zeznawał on przed komisją sił zbrojnych Senatu USA.
- Szpital zaatakowano omyłkowo. Nigdy nie wzięlibyśmy świadomie na cel chronionej placówki medycznej - dodał.
Będą nowe procedury
Campbell zaznaczył, że walczącym o odzyskanie Kunduzu z rąk talibów siłom afgańskim udzielono wsparcia lotniczego na ich własne żądanie. Poinformował również o zleceniu podległym mu wojskom przeprowadzenia dogłębnego szkolenia, służącego przeglądowi uprawnień dowódczych i reguł postępowania, by zapobiec na przyszłość podobnym incydentom jak ten w Kunduzie.
Campbell zapewnił, że prowadzone przez ministerstwo obrony USA śledztwo będzie "otwarte i przejrzyste", a przesłuchani zostaną wszyscy, którzy w jakikolwiek sposób byli związani z atakiem, także personel Lekarzy bez Granic.
- Musimy dowiedzieć się, co się stało. To boli każdego, kto był w to włączony - powiedział. Dopytywany, czy ma już podejrzenia, kto ponosi odpowiedzialność odparł, że to "śledztwo ustali, kto jest winny". Obiecał też wprowadzenie "rygorystycznych procedur", by uniknąć takich pomyłek w przyszłości.
Osobne śledztwa w tej sprawie prowadzą NATO oraz Afgańczycy.
Szpital pełny pacjentów
W sobotnim ataku na prowadzony przez organizację charytatywną Lekarze bez Granic szpital w Kunduzie, na północy Afganistanu, zginęły 22 osoby.
Afgańskie ministerstwo obrony utrzymywało, że do szpitala wtargnęli terroryści uzbrojeni w ciężką broń i użyli "budynków i ludzi wewnątrz jako tarcz", strzelając w kierunku afgańskich sił bezpieczeństwa.
Według Lekarzy bez Granic naloty na szpital miały miejsce w sobotę między godz. 2 i 3 nad ranem, w 15-minutowych odstępach. W czasie ataków w szpitalu przebywało ponad 100 pacjentów.
Organizacja MSF zażądała "pełnego i transparentnego sprawozdania ze strony koalicji międzynarodowej". Zaapelowała też o niezależne śledztwo w tej sprawie.
W ostatnich dniach toczyły się zacięte walki o Kunduz.
Autor: mm//gak / Źródło: PAP