Zbombardować Iran? Senator proponuje "kilka dni uderzeń z powietrza i morza"

Bombowce B-2 na pewno uczestniczyłyby w ewentualnych nalotach proponowanych przez CottonaUSAF

Jeden z najgłośniejszych ostatnio polityków republikańskich i główny krytyk polityki Baracka Obamy wobec Iranu oznajmił, że prezydent USA okłamuje naród. Zdaniem senatora Toma Cottona ewentualne rozwiązanie militarne wobec Teheranu w związku z jego programem atomowym nie byłoby złym wyborem, wbrew temu co twierdzi Biały Dom. Według Cottona wystarczyłoby kilka dni nalotów i sprawa byłaby załatwiona.

Cotton jest inicjatorem listu otwartego do irańskich władz, który republikanie z Kongresu napisali podczas negocjacji ws. programu jądrowego Teheranu. Prawicowi politycy przestrzegali w nim Irańczyków, że niezależnie od tego co zostanie wynegocjowane, to i tak zostanie odrzucone przez ich partię (posiadającą większość w Kongresie) podczas ewentualnego procesu ratyfikacji i prowadzone wówczas w Szwajcarii rozmowy w sumie są stratą czasu.

Naloty nie byłyby takie złe?

Teraz Cotton idzie krok dalej. Wstępne porozumienie z Iranem podpisano, więc republikanin przekonuje, że była to bardzo zła decyzja, a Obama okłamuje naród, jeśli chodzi o alternatywy. Zdaniem senatora rozwiązanie militarne wcale nie jest takie złe, jak to maluje administracja prezydencka.

- Prezydent stara się przekonać wszystkich, że to oznaczałoby ponowne wysłanie 150 tysięcy ciężko uzbrojonych żołnierzy na Bliski Wschód. To zupełnie nieprawda - mówił Cotton na antenie radia Washington Watch. - To byłoby raczej coś w stylu operacji Desert Fox, którą zarządził Bill Clinton w 1998 roku [wobec Iraku - red.]. Kilka dni nalotów i ostrzału z morza przeciwko irackim instalacjom do produkcji broni masowego rażenia, co było karą za takie samo zachowanie, jakie teraz przejawia Iran: ignorowanie rezolucji Rady Bezpieczeństwa i utrudnianie pracy inspektorów - twierdził Cotton.

Republikanin ironizował przy tym, że "prosimy tylko o tyle, aby prezydent był tak zdecydowany w ochronie bezpieczeństwa narodowego USA jak Bill Clinton". To prztyczek pod adresem Obamy, bowiem poprzedni prezydent demokratów był uznawany przez prawicę za "miękkiego", co oznacza, że ten obecny musi być już zupełnie pozbawiony "ikry".

Koszty rozwiązania siłowego

Cotton nie mówił już o tym, co miałoby nastąpić po nalotach. Same uderzenia z powietrza i morza rzeczywiście nie byłyby wielkim problemem dla wojsk USA i Izraela, które w powietrzu i na morzu posiadają przytłaczającą przewagę nad Irańczykami. Jednak takie "twarde" podejście do sprawy wywołałoby trudny do przewidzenia chaos na Bliskim Wschodzie i irański odwet na różnych płaszczyznach, od rakiet balistycznych po terroryzm. Co istotne, nikt w obecnej administracji prezydenckiej nie sugerował nawet wysyłania wojsk lądowych do Iranu. Taką opcję od początku odrzucano, jako niezwykle kosztowną i oznaczającą niemożliwą do wygrania wojnę.

Republikański senator jednoznacznie stawia się w pozycji zwolennika opcji izraelskiej. Tel Awiw oficjalnie ostro krytykuje kurs przyjęty przez Obamę ws. Iranu i zarzuca mu uprawianie appeasementu, na miarę tego, który Zachód stosował wobec Hitlera. Zdaniem Izraelczyków, negocjowane porozumienie jedynie odsunie w czasie perspektywę wyprodukowanie przez Iran broni jądrowej i sankcjonuje samo zdobycie przez Irańczyków takiej teoretycznej możliwości. Tel Awiw domaga się bardziej zdecydowanych działań wobec Iranu, choć nie padają wprost apele o naloty.

Według sondażu Reuters/Ipsos zarówno zwolennicy demokratów, jak i republikanów odrzucają rozwiązanie militarne jako jedyną drogę do zapobieżenia wyprodukowania bomby atomowej przez Iran. Za takim rozwiązaniem opowiada się 11 proc. republikanów i 5 proc. demokratów. Za połączeniem wysiłków dyplomatycznych z wojskowymi opowiada się już 50 proc. republikanów i 35 proc. demokratów.

Wstępne porozumienie

Zawarte w Lozannie 2 kwietnia ramowe porozumienie mocarstw (USA, Chiny, Rosja, Wielka Brytania, Francja i Niemcy) z Iranem zawiera kluczowe punkty przyszłego układu nuklearnego, który ma zostać uzgodniony do 30 czerwca i zagwarantować, że Iran nie wejdzie w posiadanie broni jądrowej.

Porozumienie ramowe zakłada m.in., że ograniczenia dotyczące wzbogacania uranu przez Iran będą obowiązywały przez 10 lat. Irańskie zdolności wzbogacania uranu mają zostać ograniczone o ponad dwie trzecie. W zamian za ograniczenie programu amerykańskie i europejskie sankcje nałożone na Teheran będą stopniowo uchylane, ale dopiero po stwierdzeniu przez Międzynarodową Agencję Energii Atomowej, że Iran wypełnia wynikające z umowy zobowiązania.

Kto popiera?

Wstępne porozumienie, według sondażu Reuters/Ipsos, popiera 30 proc. republikańskich wyborców (30 proc. przeciw, 40 proc. niezdecydowanych) i 50 proc. wyborców demokratycznych (10 proc. przeciw, 39 proc. niezdecydowanych). Wśród wyborców niezależnych, o których zawsze toczy się batalia w wyborach prezydenckich (a te już w przyszłym roku) lozańskie uzgodnienia mają poparcie 33 proc. (przy 21 proc. przeciw i 45 proc. niezdecydowanych).

[object Object]
Iran rozwija program rakiet balistycznychTasnim News Agency,CC BY-SA 4.0,Hossein Velayati/Wikipedia(CC BY SA 3.0)
wideo 2/17

Autor: mk,mtom,kwoj / Źródło: buzzfeed.com, tvn24.pl, Reuters, PAP

Źródło zdjęcia głównego: USAF

Tagi:
Raporty: