Zamieszki w Hadze. Ponad 200 zatrzymanych


W nocy z czwartku na piątek holenderska policja zatrzymała ponad 200 osób pod zarzutem złamania przepisów związanych z godziną policyjną w Hadze. To była już czwarta z rzędu noc zamieszek w imigranckiej dzielnicy miasta. Wybuchły one po tym, jak zmarł 42-letni mężczyzna z karaibskiej Aruby, zatrzymany wcześniej przez policję.

Śmierć 42-letniego Mitcha Henriqueza, który odwiedzał w Hadze rodzinę, sprowokowała w poniedziałek demonstracje w Schilderswijk, wieloetnicznej dzielnicy Hagi.

Zatrzymany zmarł

Henriquez, ojciec trójki dzieci, zmarł w niedzielę. Aruba, z której pochodził, to terytorium autonomiczne Holandii w Ameryce Środkowej, w archipelagu Małych Antyli na Morzu Karaibskim.

W internecie pojawiły się nagrania wideo, pokazujące jak w sobotę, na festiwalu muzycznym w Hadze, Henriqueza przydusza do ziemi pięciu białych policjantów. Prokuratura przekazała, że zatrzymano go, gdyż krzyczał, że ma broń.

Początkowo policja twierdziła, że Henriquez poczuł się źle w drodze do aresztu. Tymczasem z nagrań wideo wynika wyraźnie, że mężczyzna był już nieprzytomny, kiedy go wsadzano do radiowozu.

Także wstępne ustalenia z autopsji zwłok wskazały jako przyczynę śmierci uduszenie, do którego najprawdopodobniej doszło podczas zatrzymania. Ponadto wiadomo, że mężczyzna nie był pod wpływem narkotyków czy alkoholu. Zmarły, jak się okazało, nie miał też przy sobie broni.

W środę prokuratura poinformowała, że pięciu holenderskich policjantów zawieszono w czynnościach służbowych i wszczęto wobec nich śledztwo w związku ze śmiercią mężczyzny.

Buntownicy bez powodu

Zamieszki, które wybuchły jako wyraz protestu wobec rzekomej roli policji w śmierci Arubijczyka, szybko przekształciły się w serię aktów wandalizmu. Według policji podczas zamieszek demonstranci palili ogniska, obrzucali policjantów butelkami i kamieniami, rozbijali sklepowe witryny.

W nocy ze środy na czwartek jeden oddział policji został zmuszony do strzelania w powietrze, gdy został otoczony przez bandę młodych chuliganów. W porę jednak przyszedł im na odsiecz inny oddział policyjny. Tamtej nocy funkcjonariusze zatrzymali 34 osoby.

Uczestnicy nocnych demonstracji nie wysuwają żadnych żądań. Mieszkańcy dzielnicy zwrócili się do policji i polityków o przywrócenie spokoju, a premier Mark Rutte opisał młodych ludzi puszczających fajerwerki i obrzucających policję przedmiotami jako "niedorozwiniętych".

Twarda reakcja władz

Burmistrz Hagi Jozias van Aartsen obiecał bardziej stanowczą odpowiedź; w czwartek władze wprowadziły zakaz zgromadzeń. Prawie wszyscy spośród 61 zatrzymanych w związku z zamieszkami w czwartek to nieletni podejrzewani o wandalizm. Większość z 200 zatrzymanych w nocy z czwartku na piątek została zabrana do aresztu, ukarana grzywnami i przekazana rodzicom.

W piątkowym oświadczeniu szef policji Paul van Musscher podziękował mieszkańcom, którzy interweniowali i apelowali do młodych, by rozeszli się do domów.

Autor: fil//gak / Źródło: PAP, Reuters