Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan powiedział, że zarówno Państwo Islamskie, bojownicy kurdyjscy, jak i służby wywiadu syryjskiego zamieszani są w zamach w Ankarze, w którym 10 października zginęło ponad 100 osób. - To był absolutnie zbiorowy akt terroru - przekonywał.
- Mówią, że zrobiło to Państwo Islamskie (...). To był absolutnie zbiorowy akt terroru, zamieszane jest zarówno IS jak i PKK (Partia Pracujących Kurdystanu), Muchabarat (wywiad syryjski) i PYD (ugrupowanie syryjskich Kurdów - Partia Unia Demokratyczna) - powiedział Erdogan w Ankarze.
- Wszyscy razem zaplanowali ten czyn - dodał prezydent, cytowany przez dziennik "Today's Zaman".
Wcześniej premier Turcji Ahmet Davutoglu mówił, że w zamach prawdopodobnie zamieszane jest zarówno Państwo Islamskie, jak i PKK.
Władze tureckie potwierdziły w poniedziałek tożsamość jednego z dwóch zamachowców samobójców. Był nim Yunus Emre Alagoz, należący do komórki IS działającej w mieście Adiyaman w południowo-wschodniej Turcji.
Ostrzegano o zamachu
Tymczasem turecka Fox TV ujawniła w środę wieczorem dokument pochodzący z wydziału policji w prowincji Tunceli. Zawierał on ostrzeżenie skierowane do policji i wywiadu we wszystkich prowincjach, że Państwo Islamskie zamierza przeprowadzić w Turcji atak na dużą skalę.
Według dokumentu dżihadyści szkolili w tym celu w obozie we wschodniej Syrii specjalną grupę bojowników. Wśród planowanych ataków - głosi dokument - miały być zamachy podczas demonstracji i dużych zgromadzeń. Opublikowany w Fox TV dokument był datowany na 17 września.
W zeszłym tygodniu dziennik "Hurriyet" informował o tym, że tureckie siły bezpieczeństwa otrzymały trzy dni przed zamachem dane wywiadowcze oceniające, że wiec w Ankarze może stać się celem ataku. Wśród informacji wywiadu była lista zawierająca 16 nazwisk, osoby te były wskazane jako potencjalni zamachowcy. Nazwiska Alagoza i drugiego - według mediów - sprawcy zamachu w Ankarze znajdowały się na tej liście.
Autor: mm//rzw / Źródło: PAP