Co najmniej dwie osoby zginęły w zamieszkach w Monrowii. We wtorek Liberyjczycy w drugiej turze wyborów wybiorą prezydenta. Do mieszkańców o spokój zaapelował prezydent USA, Barack Obama.
W decydującej walce o fotel zmierzą się urzędująca prezydent Ellen Johnson-Sirleaf i Winston Tubman. W pierwszej turze Sirleag dostała 43,9 procent głosów, a jej przeciwnik 32,7 procent.
W poniedziałek w centrum w stolicy kraju, Monrowii, doszło do protestów przeciwników prezydent, którzy oskarżają ją o współpracę z dygnitarzami wojskowymi podczas wojny. Protestujący obrzucili kamieniami policję oraz zaatakowali pojazd żołnierzy Misji ONZ w Liberii (UNMIL). Do rozpędzenia tłumu policja użyła gazu łzawiącego, padły również strzały. Dwie osoby zginęły.
Pierwsi niepodlegli
W poniedziałek oficjalne oświadczenie wydał Waszyngton. - Każdy wyborca ma prawo oddać głos w sposób nieskrępowany i bez strachu - podkreślił prezydent Barack Obama. - To historyczne głosowanie daje Liberyjczykom szansę wzmocnienia demokracji, pokoju, dobrobytu i jedności narodowej w ich kraju - dodał. Wezwał również liberyjskie siły bezpieczeństwa do powściągliwości oraz, by zezwoliły na pokojowe manifestacje.
W latach 1983 i 2003 w Liberii doszło do dwóch wojen domowych, które pochłonęły ok. 250 tys. ofiar śmiertelnych i doprowadziły do ruiny gospodarkę kraju. Kraj w 1847, dzięki wsparciu USA, jako pierwszy w Afryce został niepodległą republiką.
Źródło: PAP, Reuters