Wymierzanie kary przez sąd w wysokości 43 tys. 400 litów, czyli 12,5 tys. euro za nieusunięcie dwujęzycznych – w języku polskim i litewskim - tablic z nazwami ulic w rejonie solecznickim jest wielką przesadą – uważa premier Litwy Algirdas Butkeviczius.
- Nie mogę oczywiście wywierać wpływu na sądy, ale - moim zdaniem - wysokość tej grzywny jest nieadekwatna do wykroczenia. To wielka przesada i tworzenie swego rodzaju napięcia wśród mniejszości narodowych - powiedział w piątek premier w wywiadzie dla polskiej rozgłośni radiowej w Wilnie Radia Znad Wilii.
Premier poinformował, że w tej sprawie będzie rozmawiał z odpowiednimi urzędnikami.
Podczas piątkowej konferencji prasowej przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie (AWPL), eurodeputowany Waldemar Tomaszewski wyraził przekonanie, że orzeczenie sądu zostanie uchylone.
"Postanowienia prześladują obywateli Litwy"
AWPL wystąpiło też z oświadczeniem, w którym m.in. żąda uchylenia wszystkich dotychczasowych „postanowień sądowych, które prześladują i karzą obywateli Litwy za używanie swego języka ojczystego w życiu publicznym”. W oświadczeniu AWPL zapowiada dalsze działania w kraju i za granicą w obronie praw mniejszości narodowych na Litwie.
Wileński Sąd Okręgowy orzekł, że dyrektor administracji samorządu rejonu solecznickiego Bolesław Daszkiewicz ma, do 6 lutego, zapłacić grzywnę w wysokości 43 tys. 400 litów za nieusunięcie dwujęzycznych tablic z nazwami ulic. Daszkiewicz twierdzi, że tablic nie może usunąć, bo są one na prywatnych domach i są własnością prywatną. 80 proc. mieszkańców rejonu solecznickiego stanowią Polacy.
Wciąż nie ma ustawy
Premier Litwy Algirdas Butkeviczius w piątek wyraził też ubolewanie, że dotychczas w kraju nie została przyjęta ustawa o mniejszościach narodowych regulująca m.in. używanie w życiu publicznym języka polskiego obok języka państwowego.
- W jakimś stopniu jest mi wstyd, że dotychczas nie rozwiązaliśmy ustawowo kwestii podwójnego nazewnictwa ulic - powiedział premier.
Wyraził nadzieję, że podczas wiosennej sesji parlamentarnej, która rozpocznie się w marcu, ustawa o mniejszościach narodowych zostanie przyjęta. - Czekamy obecnie na opinie Sądu Konstytucyjnego w sprawie podwójnego nazewnictwa ulic. Decyzja Sądu otworzy nam drogę do przyjęcia ustawy regulującej te kwestie - powiedział premier.
Ustawa o mniejszościach narodowych, przyjęta jeszcze w 1989 roku, gdy Litwa wchodziła w skład ZSRR, obowiązywała do 2010 roku. Przewidywała między innymi, że w napisach informacyjnych w miejscowościach zwarcie zamieszkanych przez mniejszość narodową obok języka litewskiego można używać języka mniejszości, w tym polskiego.
Od roku jest przygotowany projekt nowej ustawy o mniejszościach narodowych. Ma ona zezwalać na używanie języka mniejszości narodowych w życiu publicznym oraz na podwójne nazewnictwo ulic i miejscowości, w których przedstawiciele mniejszości narodowych stanowią co najmniej 25 proc. mieszkańców. Władze kraju zwlekają jednak z przyjęciem tej ustawy.
Przywrócenie starych przepisów sprzeczne z konstytucją?
Akcja Wyborcza Polaków na Litwie zaproponowała, by do czasu przyjęcia nowego aktu prawnego, przywrócić obowiązywanie dawnej ustawy, ale zdecydowanie sprzeciwia się temu cześć posłów o nastawieniu nacjonalistycznym, a także prezydent kraju Dalia Grybauskaite. Wyraziła ona opinię, że byłoby to sprzeczne z konstytucją.
Tymczasem grupa posłów z partii konserwatywnej Związek Ojczyzny – Litewscy Chrześcijańscy Demokraci zarejestrowała alternatywny projekt ustawy o mniejszościach narodowych, który wyklucza używania w kraju dwujęzycznych tablic z nazwami ulic i miejscowości.
Przyjęcie ustawy o mniejszościach narodowych przewiduje program rządu litewskiego, którego trzon stanowią socjaldemokraci, a w skład którego wchodzi Akcja Wyborcza Polaków na Litwie.
Polacy obecnie stanowią 25 proc. mieszkańców rejonu wileńskiego, solecznickiego, święciańskiego i trockiego, zaś Rosjanie – w Wisagini.
Autor: kka / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24