Minister obrony Niemiec: nie wolno wysłać Rosji sygnału, że USA mniej interesują się Europą

Źródło:
PAP
Trump o amerykańskich żołnierzach w Niemczech
Trump o amerykańskich żołnierzach w Niemczech
TVN24
Trump o amerykańskich żołnierzach w NiemczechTVN24

NATO jest sojuszem USA z państwami europejskimi i innymi, które mają wspólne interesy i wspólne wartości - powiedziała minister obrony Niemiec Annegret Kramp-Karrenbauer. Ostrzegła, że planowane przez Donalda Trumpa wycofanie części żołnierzy amerykańskich z jej kraju nie może wysłać Rosji sygnału "że USA są mniej zainteresowane Europą". - Bezpieczeństwo nie jest towarem - podkreśliła.

Przemawiając za pośrednictwem tłumacza z Berlina podczas wirtualnego spotkania, zorganizowanego w środę przez Atlantic Council (AC; Radę Atlantycką), Annegret Kramp-Karrenbauer powiedziała, że 34,5 tysiąca żołnierzy USA stacjonujących obecnie w Niemczech, a także tysiące amerykańskich cywilów, wspierających mężczyzn i kobiety w mundurach, "walczą o bezpieczeństwo Niemiec, naszych żołnierzy i partnerów z NATO".

Zaznaczyła przy tym, że siły te zapewniają również "kolektywną obronę", wysyłając "bardzo silny sygnał z Europy do Rosji", a także "służą bezpieczeństwu USA" - czytamy w relacji z wydarzenia, zamieszczonej na stronie internetowej waszyngtońskiego think tanku.

OGLĄDA TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

"Bezpieczeństwo nie jest towarem"

Minister zwróciła uwagę na znaczenie kilku kluczowych amerykańskich instalacji wojskowych w Niemczech, takich jak baza lotnicza Ramstein, niedaleko której jest szpital wojskowy i która służy jako centrum dla przemieszczenia wojsk amerykańskich na tak odległe obszary, jak Afryka i Afganistan.

- NATO, dla nas w Niemczech i dla mnie, jest sojuszem USA z państwami europejskimi i innymi, które mają wspólne interesy, ale - co ważniejsze - które podzielają (wspólne - red.) wartości - powiedziała Kramp-Karrenbauer, cytowana przez AC. - NATO nie jest organizacją handlową, a bezpieczeństwo nie jest towarem. Chodzi o to, jak wszyscy razem radzimy sobie z zagrożeniami naszych czasów - podkreśliła.

Pytana o spekulacje na temat przeniesienia części wojsk amerykańskich, które obecnie stacjonują w Niemczech, do Polski, powiedziała: - Nie mówimy tu o dwustronnej niemiecko-amerykańskiej kwestii, ale o przemieszczeniu wojsk w ramach Sojuszu (Północnoatlantyckiego). Jeśli wojska zostaną przeniesione do USA, trzeba upewnić się, że nie wysyła się sygnału - co byłoby niewłaściwe - że Stany Zjednoczone są mniej zainteresowane Europą.

- Jeśli żołnierze zostaną przeniesieni w region Indo-Pacyfiku, oznaczałoby to nowy cel strategiczny - zauważyła. A jeśli wojska te zostaną przeniesione do Polski, członkowie NATO - zgodnie z Aktem Stanowiącym NATO-Rosja z 1997 roku, mającym na celu regulowanie stosunków między Sojuszem a Moskwą - muszą "być w sposób widoczny zjednoczeni i (...) trzymać się traktatu, na który się zgodziliśmy".

CZYTAJ WIĘCEJ: Trump: część żołnierzy wycofywanych z Niemiec mogłaby trafić do Polski

"Ważne jest, że możemy na sobie polegać"

Szefowa niemieckiego resortu obrony powiedziała, że podczas niedawnego spotkania online ze swoimi odpowiednikami z NATO, uspokoiły ją wypowiedzi ministra obrony USA Marka Espera o tym, że Waszyngton pozostanie skoncentrowany na umacnianiu transatlantyckiej więzi i że temat ten (przeniesienia żołnierzy USA z Niemiec - przyp. red.) nie był przedmiotem dyskusji - czytamy na stronie AC.

Niemiecka minister zwróciła uwagę na współpracę sił USA i Niemiec w Afganistanie. - Ważne jest, że możemy na sobie polegać, że koordynujemy plany ze sobą. Nie chodzi więc tylko o indywidualną decyzję, która ma zostać podjęta, ale raczej o to, jak się dogadujemy, jak zachowujemy się względem siebie, jakie są nasze cele i ilu sojuszników ma być zaangażowanych. Ważne jest, aby Pentagon i strona amerykańska były wiarygodne - podkreśliła.

"Cel, do którego dążymy"

Minister powiedziała również, że cel dla członków NATO, aby wydawać co najmniej 2 procent PKB na obronę, do czego dąży administracja Trumpa, może nie być właściwym celem do ustalenia – czytamy.

- Niemcy zobowiązały się (na szczycie NATO w 2014 roku - przyp. red.) w Walii, że zainwestują tyle w ciągu najbliższych dwóch lat, że do 2030 roku mogą zapewnić 10 procent zdolności wojskowych w NATO. To jest cel, do którego dążymy - tłumaczyła, zaznaczając, że "właśnie za tym się opowiada".

Zastrzegła, że zważywszy na poważne ograniczenia budżetowe w dobie pandemii COVID-19 nie będzie to łatwe.

"Rosja musi bardzo wyraźnie zrozumieć, że my w Europie i w NATO jesteśmy silni"

Kramp-Karrenbauer odniosła się również do relacji z Rosją. - Widzimy agresywną, asertywną politykę ze strony rosyjskich władz - zauważyła, nawiązując do aneksji Krymu w 2014 roku. - Rosja nie szanuje prawa do samostanowienia innych krajów. Po raz pierwszy od II wojny światowej granice zostały zmienione przy użyciu siły - zaznaczyła.

Jak dodała, "przez cały ten czas próbowano wznowić i zresetować stosunki z Rosją". Ale – jak podkreśliła - "Rosja musi bardzo wyraźnie zrozumieć, że my w Europie i w NATO jesteśmy silni, że postępujemy zgodnie z tym, co robimy, i że jesteśmy gotowi stawić czoło zagrożeniu, jakie stanowi Rosja. Dlatego koncepcja odstraszania jest tak aktualna". Skonstatowała przy tym, że "wciąż potrzebujemy i chcemy, aby Rosja wróciła do stołu negocjacyjnego, żebyśmy ponownie mieli ważne traktaty rozbrojeniowe".

Szefowa niemieckiego MON rozmawiała przez łącze internetowe z przebywającą w Sztokholmie Anną Wieslander, dyrektorką biura Atlantic Council na Europę Północną. Kramp-Karrenbauer od lipca 2019 roku kieruje resortem obrony Niemiec, a od grudnia 2018 roku przewodniczy również Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU) kanclerz Angeli Merkel.

Autorka/Autor:momo/dap

Źródło: PAP