W czwartkowy poranek Rosjanie przeprowadzili kolejny zmasowany atak rakietowy na Ukrainę. Przedstawiciel ukraińskiego sztabu generalnego generał Ołeksij Hromow, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina, przekazał, że siły obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej strąciły 54 spośród 69 pocisków wystrzelonych przez rosyjskie wojska.
"Agresor zaatakował Ukrainę przy użyciu pocisków manewrujących, wystrzelonych z bombowców strategicznych i okrętów, a także rakiet wykorzystywanych w systemach S-300. Celem były obiekty infrastruktury energetycznej" - czytamy w komunikacie sztabu i naczelnego dowódcy armii generał Wałerija Załużnego.
Przedstawiciel ukraińskiego sztabu generalnego generał Ołeksij Hromow, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina, przekazał, że siły obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej strąciły 54 spośród 69 pocisków wystrzelonych przez rosyjskie wojska.
Poprzednie doniesienia, przekazane przez Mychajłę Podolaka i Ołeksija Arestowycza, doradców prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, mówiły o nawet 100-120 rosyjskich pociskach lecących w kierunku kraju. Gubernator regionu mikołajowskiego Witalij Kim zapowiadał wcześniej, że ukraińskie wojska obrony powietrznej strącą dzisiaj najwięcej rosyjskich rakiet od początku wojny.
Ataki w całym kraju, ranni w Kijowie i Chersoniu
Podczas czwartkowego ataku odnotowano kilka uderzeń w obiekty cywilne, brak informacji na temat ofiar śmiertelnych.
W Kijowie odłamki zestrzelonego pocisku trafiły w dwa domy mieszkalne, zakład przemysłowy i plac zabaw. Wiadomo o trzech osobach rannych, o których poinformowała między innymi ukraińska deputowana Kira Rudyk. Wśród nich jest czternastolatka.
Mer stolicy Ukrainy Witalij Kliczko przekazał, że siły ukraińskiej obrony zestrzeliły nad Kijowem w sumie 16 rosyjskich pocisków rakietowych.
Odłamki rakiety spadły również na dom w miejscowości Stepowe w obwodzie odeskim. Tamtejsze władze poinformowały o 21 strąconych rakietach przeciwnika.
Po atakach Rosjan dwie osoby są ranne w Chersoniu.
Wiceszef biura prezydenta Zełenskiego Kyryło Tymoszenko opublikował zdjęcie pocisku manewrującego w zniszczonym mieszkaniu we wsi w obwodzie iwanofrankwoskim. "Niemal 1000 kilometrów od Rosji. Rakieta trafia prosto w dom i cudem nie eksplodowała" - napisał na Telegramie.
Mer Lwowa: 90 procent miasta bez dostępu do elektryczności
Rosjanie zaatakowali również Lwów na zachodzie kraju. Mer miasta Andrij Sadowy oznajmił na Telegramie, że 90 procent mieszkańców po atakach pozostało bez dostępu do elektryczności, w mieście nie kursują trolejbusy i tramwaje i mogą też wystąpić trudności z dostawami wody.
"W obiektach infrastruktury krytycznej przechodzimy na awaryjne generatory (prądu). Pozostańcie w ukryciach" - napisał Sadowy na Telegramie przed południem.
Jak dodał szef władz obwodu lwowskiego Maksym Kozycki, ukraińskim siłom obrony przeciwrakietowej udało się zestrzelić część rakiet wymierzonych w ten region. Wciąż utrzymuje się zagrożenie kolejną falą ataków wroga.
Mieszkanka obwodu lwowskiego: dawno nie było takiego ataku
W TVN24 o czwartkowym ataku na Lwów mówiła Marta Radio, studentka przebywająca w obwodzie lwowskim. - Obudziłam się przez wybuchy. Kiedy jesteś w domu, nie wiesz, czy to są wybuchy spowodowane przez obronę przeciwlotniczą, czy wybuchy od uderzenia w czyjś dom - mówiła.
Jak przekazała, alarm trwał około trzech godzin. - Teraz nie ma prądu, jest zasilanie awaryjne. Nie ma ciepła, nie ma wody, nie wiemy, kiedy to zostanie włączone. Na ulicach nie ma też światła - poinformowała.
- Ludzie są trochę zaniepokojeni, ponieważ już dawno nie było takiego ataku - dodała.
Źródło: PAP, tvn24.pl, Reuters