Zastępca sekretarza generalnego ONZ do spraw koordynacji pomocy humanitarnej Mark Lowcock wskazał na "ponury obraz sytuacji" w Jemenie, powołując się na analizę kryzysu w tym kraju. Około 80 procent populacji wymaga pomocy humanitarnej i ochrony - mówił we wtorek na forum Rady Bezpieczeństwa.
- Około 80 procent ludności, 24 milionów ludzi, potrzebuje pomocy humanitarnej i ochrony. Około 20 milionów ludzi potrzebuje pomocy żywnościowej, w tym prawie 10 milionów jest zaledwie o krok od głodu. Prawie 240 tysięcy z tych ludzi stoi w obliczu katastrofalnego głodu – wyliczył powołując się na ustalenia wynikające z analizy potrzeb humanitarnych Jemenu.
Jak dodał, niemal 20 milionów ludzi w Jemenie nie ma dostępu do należytej opieki zdrowotnej, a prawie 18 milionów cierpi z powodu niedostatku czystej wody lub dostępu do kanalizacji. Ponad 3 miliony ludzi - w tym 2 miliony dzieci - dotyka niedożywienie. Ok. 3,3 miliona osób zostało przesiedlonych, z czego 685 tysięcy to ci, którzy od czerwca 2018 roku uciekli z powodu walk na zachodnim wybrzeżu.
Pogarszająca się sytuacja w Jemenie
Lowcock ocenił w tym kontekście, że sytuacja jest znacznie gorsza niż przed rokiem. Pośród przyczyn wymienił konflikt, nieprzestrzeganie międzynarodowego prawa humanitarnego oraz załamanie gospodarcze w połowie 2018 roku.
Zastępca sekretarza generalnego określił koordynowaną przez ONZ akcję humanitarną w Jemenie jako największą na świecie. W minionym roku ponad 250 organizacji humanitarnych współpracowało pomagając blisko 8 mln osób miesięcznie.
Muszą się one jednak zmagać nie tylko z problemami finansowymi, lecz m.in. z opóźnieniami w wydawaniu wiz, restrykcjami w przemieszczaniu oraz utrudnieniami biurokratycznymi.
Lowcock wzywał państwa ONZ do udziału w zapowiedzianej na przyszły tydzień konferencji w Genewie. Będzie ona okazją, podkreślił, do zaangażowania się w ratowanie życia głodujących i bezbronnych Jemeńczyków.
Porozumienie w Sztokholmie
O politycznych aspektach sytuacji mówił m.in. wysłannik ONZ do Jemenu Martin Griffiths. Wskazywał na postęp w wdrażaniu porozumień z Sztokholmu, w tym zgodę stron na pierwszą fazę planu przegrupowania w Hudajdzie, co ułatwi dostęp do pomocy humanitarnej.
Zauważył też oznaki zwiększonej aktywności cywilnej i korzyści wynikające z ograniczenia działań wojennych w ramach porozumienia sztokholmskiego.
Na znaczenie wdrożenia umowy ws. Hudajdy wskazywała też ambasador RP przy ONZ Joanna Wronecka. - Jesteśmy głęboko przekonani, że konsensus w sprawie trybu przesunięć sił jest kwestią pilną, ponieważ przewlekłość impasu stanowi rosnące zagrożenie dla utrzymania zawieszenia broni w Hudajdzie i może prowadzić do dalszej eskalacji działań wojennych - ostrzegała.
Ambasador Wronecka apelowała o powstrzymanie się od działań, które mogą zagrozić zawieszeniu broni i podważają wysiłki na rzecz budowy zaufania.
- Jesteśmy zaniepokojeni niedawnym wzrostem przemocy w Jemenie i potępiamy wszelkie akty przemocy wobec ludności cywilnej. Przypominamy również, że wszystkie strony muszą przestrzegać międzynarodowego prawa humanitarnego, w szczególności w zakresie ochrony ludności cywilnej, a także międzynarodowego prawa dotyczącego praw człowieka – oświadczyła ambasador RP.
"Długi proces wychodzenia z tej humanitarnej katastrofy"
Jak zauważył p.o. stałego przedstawiciela USA przy ONZ Jonathan Cohen, styczniowa eskalacja przemocy w prowincji Hadżdża przypomina, że chociaż zawieszenie broni w Hudajdzie jest obiecującym pierwszym krokiem, wciąż trwa szerszy konflikt.
- Naród jemeński musi wiedzieć, a strony konfliktu muszą zrozumieć, że Stany Zjednoczone, podobnie jak cała Rada, pozostają skoncentrowane na osiągnięciu kompleksowego, wiarygodnego i trwałego politycznego rozwiązania. Będzie to wymagało kompromisu ze wszystkich stron, abyśmy mogli rozpocząć długi proces wychodzenia z tej humanitarnej katastrofy – akcentował Cohen.
Ambasador Rosji przy ONZ Wasilij Niebienzia podkreślał, że niezbędne jest m.in. przyspieszenie procesu wycofywania zwaśnionych stron oraz ich przegrupowania. Jego zdaniem przyczyniłoby się to do osłabienia przemocy. Nawoływał do negocjacji i przypomniał, że jego kraj od wybuchu konfliktu w Jemenie opowiada się za rozwiązaniem dyplomatycznym.
Wojna domowa w Jemenie
Jemen pogrążony jest w chaosie od 2011 roku, gdy społeczna rewolta położyła kres dyktatorskim rządom prezydenta Alego Abd Allaha Salaha.
Konflikt nasilił się, gdy w marcu 2015 roku interwencję w tym kraju rozpoczęła międzynarodowa koalicja arabska pod wodzą Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich, która walczy z rebeliantami Huti, wspieranymi przez Iran.
Koalicja, walcząca pod hasłem przywrócenia do władzy prezydenta Abd ar-Raba Mansura al-Hadiego, jest oskarżana o dokonywanie wielu ataków przeciwko cywilom w Jemenie.
Autor: asty/ja / Źródło: PAP